Dziura pokoleniowa i brytyjska monarchia. Młodzi krytycznie patrzą na pałace

Dla jednych święto państwowe i okazja, by być częścią historii, dla innych zwykły dzień wolny. Wielka Brytania żegna królową Elżbietę II i w kwestii monarchii jest wyraźnie pokoleniowo podzielona. Młodym - królowa i przyszły król w życiu nie pomagają. Starsi wciąż jej jednak chcą. W londyńskich pubach, restauracjach i knajpach w weekend cicho nie było, na ulicach nie rzucały się w oczy ponure nastroje.

Procesja i msza w intencji królowej Elżbiety II
Procesja i msza w intencji królowej Elżbiety II
Źródło zdjęć: © East News | Marcin Nowak/REPORTER
Mateusz Ratajczak

Pod londyńskim barem BBar trwały dość długo ożywione dyskusje o tym, którego drinka zamówić w piątkowy wieczór. Kelner propozycjami dla młodej pary rzucał niczym z rękawa, ale nic im nie pasowało. I choć już dawno było po zmroku, to praca w tym miejscu trwała w najlepsze.

Ostatni klienci wychodzą stąd w piątek i sobotę przed godziną 23. Gdyby chcieli dojść spacerem pod pałac Buckingham, czyli oficjalną rezydencję brytyjskich monarchów, zajęłoby im to nie więcej niż pięć minut. Tuż przed stojącymi przy ulicy stolikami przez całą noc będą przechodzić ci, którzy zmierzają tam z kwiatami i kartkami pożegnalnymi dla królowej.

Pod The Botanist na Sloane Square (w dzielnicy Chelsea) porządku pilnuje i ochroniarz, i kelnerzy. W okolicy lokalu noc w noc stają drogie samochody: Porsche, Ferrari, Ranger Rover. Atmosfera? Luz i zabawa. Tak jak w knajpie Vagabond, która oferuje wina z wyższej półki (jak się reklamuje: klasyczne i organiczne) na kieliszki. W piątkowy wieczór można znaleźć pojedyncze miejsca, ale grupa znajomych się już nie zmieści. Do pałacu jest stąd dystans krótszy niż na najbliższą stację metra - St. James's Park.

I choć Londyn już od dnia śmierci królowej Elżbiety II był w żałobie - to nocą na ulicach trudno ją było dostrzec. Puby, restauracje, kluby nie świeciły pustkami. Do pogrzebu stulecia nie szykował się każdy i nie każdy na niego czekał. Po ulicach nie snuli się zapłakani żałobnicy. To przeżycie innej natury.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przypominały o tym ekrany zamontowane w metrze i na przystankach, bo wyświetlały wspomnienie o nieżyjącej już królowej. Przypominały też o tym niektóre witryny sklepowe: wystawiane w nich były albo zdjęcia królowej, albo w przypadku niektórych sklepów całe szyby były oklejane na czarno. O żałobie przypominały też komunikaty na głównym lotnisku Londynu - Heathrow. I tu znalazła się informacja, że cała rodzina lotnicza lotniska jest w żałobie.

Jednak to w pubach i knajpach Londynu skrywa się część prawdy na temat stosunku do monarchii. Młodzi ludzie wyraźnie rzadziej pozytywnie myślą o królowej, królu i monarchii w kraju. Częściej widzą skandale i polityczną cepelię, aniżeli czują powagę majestatu.

- Niby dlaczego mielibyśmy zamknąć się w domach? I dlaczego mielibyśmy zrezygnować z wyjścia ze znajomymi? Nie sądzę, by ktoś ignorował informacje o śmierci królowej i jej pogrzebie, ale przed telewizorem nie zamierzaliśmy siedzieć. Cały tydzień pracujemy, jakiś odpoczynek się należy - mówi 30-letnia Anna. Na kilka kieliszków wina wybrała się z całą grupą znajomych z pracy. - Dla wielu młodych królowa to w zasadzie była "influencerką seniorką", a nie mamą, babcią lub ciocią. Nie będzie więc łez - mówi.

- Kto chce, niech przeżywa. My nie chcemy. Wystarczy, że wszyscy utrzymujemy rodzinę celebrytów, którzy dostarczają trochę radości, trochę smutku, a głównie jednak afery - tłumaczy się.

I wymienia: związek dzisiejszego Karola III i księżnej Kamili, ale również o wiele poważniejsze oskarżenia seksualne w stosunku do jego brata - Andrzeja - który zrzekł się tytułów wojskowych i królewskich (dlatego podczas pogrzebu był w garniturze, a nie mundurze).

- I jak niby królowa Elżbieta II wprowadzała spokój w tym kraju? Gdy w siedzibie premiera odbywały się imprezy, a my siedzieliśmy zamknięci w domach? Czy gdy w kraju trwała kampania przeciwko UE? Z samego bycia kogoś na tronie nasz świat się nie poprawiał - mówi z kolei 27-letni Robert.

- Pewnie dobrze by było, gdyby rodzina królewska nie stała dostawcą tematów dla tabloidów, ale to chyba tylko marzenie - rzuca. - Przecież każdy z nas w jakimś momencie życia traci bliskich - mówi. I dodaje, że irytuje go nieustanne wskazywanie w mediach na żałobę rodziny królewskiej. Tłumaczy, że nie będzie wykrzykiwał na ulicy brzydkich rzeczy w stronę nowego króla i królowej, ale nie będzie stał w pierwszym rzędzie.

Ani on, ani Anna, ani ich znajomi nie płakali po informacji, że Wielka Brytania straciła królową. Czy byli smutni? Deklarują, że choć przez chwilę tak. Jednak o tym, czy królowa Elżbieta II była jakąkolwiek "soft power" w świecie polityki, czy monarchia Wielkiej Brytanii się w ogóle turystycznie opłaca nie chcą ani rozmawiać, ani się zastanawiać. - To nie temat na piątkowy wieczór - słyszę.

Tu warto dodać, że rodzina królewska i monarchia kosztuje każdego Brytyjczyka nieco ponad 1 funt rocznie (dokładnie 1,29, czyli w przeliczeniu 6 zł 91 gr). W sumie w ciągu roku to 86 mln funtów (z czego główny grant państwowy to 51 mln funtów). W tym są koszty oficjalnych podróży, utrzymanie nieruchomości oraz codzienne wydatki.

Wynagrodzenia dla obsługujących rodzinę królewską? 23 mln funtów. Utrzymanie nieruchomości? 63 mln funtów (choć większość tej kwoty to wydatki związane z odnowieniem pałacu Buckingham). Podróże rodziny królewskiej? 4,5 mln funtów.

Nowy król Karol III zmieni Wielką Brytanię i będzie miał na nią wpływ - zdaniem zaledwie 39 proc. Brytyjczyków (badanie przeprowadzone przez YouGov, w dniach 13-14 września). Nowa premier - zdaniem 49 proc.

O tym, że Brytyjczycy są pokoleniowo podzieleni w kwestii przyszłości monarchii i jej przydatności najlepiej świadczą badania - a nie same opowieści młodych. Od dekady liczba tych, którzy chcą żyć pod monarchą, a nie wybieranym liderem, maleje.

Jak wynika z sondażu YouGov - międzynarodowej firmy prowadzącej badania opinii społecznej - 86 proc. Brytyjczyków w wieku 65 lat i starszych twierdzi, że w Wielkiej Brytanii powinna nadal być monarchią: z królem/królową.

A młodsi? Tak samo przekonanych jest już tylko 47 proc. wśród badanych osób w wieku 18-24 lata. A warto dodać, że w ostatnim czasie wszystkie wskaźniki dotyczące króla, królowej i monarchii są "na plus". Są wyższe niż były jeszcze kilka miesięcy temu, gdy królowa obchodziła 70-lecie panowania.

Podobną dysproporcję pokoleniową widać w innych pytaniach dotyczących króla i królowej. Starsi Brytyjczycy - w przeważającej większości twierdzą - że korona jest dobra dla kraju. Uważa tak 82 proc. osób powyżej 65. roku życia. Takie samo przekonanie ma już tylko 32 proc. młodych (od 18. do 24. roku życia).

Co ciekawe, wcale nie ma tak wielu chętnych na rzecz przeprowadzenia referendum dotyczącego przyszłości Wielkiej Brytanii. Ogółem? Chciałoby tego zaledwie 22 proc. Wśród młodych ta liczba wynosi 29 proc. (choć 26 proc. odpowiada, że nie wie). Wśród starszych jest to już jednak bardziej jednoznaczna ocena: nie dla referendum.

19 września 2022 roku - czyli dzień pogrzebu Elżbiety II - to w Wielkiej Brytanii dzień wolny od pracy. 43 proc. deklaruje, że planuje przynajmniej oglądać pogrzeb lub robić cokolwiek związanego z pożegnaniem królowej Elżbiety II. 34 proc. Brytyjczyków mówi, że to dla nich zwykły dzień wolny.

Wśród młodych o dniu wolnym mówi aż 58 proc. - Dziwię się swoim rodzicom, że bardziej przejmują się monarchią niż rosnącymi cenami - ironizuje Robert.

Zbigniew z Polski, pracujący w Wielkiej Brytanii od 10 lat, mówi już tak: - Z pewnością jakoś pożegnam królową. Nie miałem okazji pożegnać papieża Jana Pawła II, to pożegnam chociaż królową - deklaruje. I rzuca, że miłość do królowej i króla pojawia się w kraju sporadycznie, gdy coś się dzieje. A każdego dnia Brytyjczycy mają swoje sprawy i problemy.

Mateusz Ratajczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
królowa elżbieta iikrólowamonarchia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (275)