Dzisiaj nikt nie chce anektować Polski
Włoski dziennik "Corriere della Sera" poświęca Polsce wiele miejsca. Tezą artykułu jest stwierdzenie, że teraz "trzeba cierpliwie przekonywać Polskę, że Europa w Brukseli jest zdecydowanie odmienna od tej, która zmazała Polskę z mapy pod koniec osiemnastego wieku". Autor komentarza przestrzega jednak przed trudnościami w realizacji tego zadania. Mają one wynikać z sytuacji socjalnej w Polsce oraz z faktu, że polski system polityczny znów grozi załamaniem i anarchią.
W korespondencji z Berlina informuje o możliwości dojścia do kompromisu w sprawie konstytucji europejskiej, a w obszernym komentarzu podkreśla, że "Polska wnosi do Europy swoje obawy i wątpliwości".
Informacje o Polsce rozpoczyna na pierwszej stronie dziennika spostrzeżenie znanego publicysty Sergio Romano, że "chociaż nikt nie chce dzisiaj już zaanektować Polski, ten kraj nadal zachowuje się jakby Bruksela, Paryż i Berlin (a może w przyszłości i Moskwa) żywiły takie zamiary".
"Corriere" zauważa, że dziś dla Polski Stany Zjednoczone są "dalekim, ale konsekwentnym i pewnym przyjacielem", podobnie jak Turcja dla uczestników konfederacji barskiej (1768-1772).
Autor artykułu powołuje się na napisane w 1772 roku przez francuskiego filozofa i pisarza oświeceniowego Jana Jakuba Rousseau "Uwagi o rządzie polskim". Rousseau analizuje sytuację Polski i rozważa przyczyny anarchii, a także daje recepty mające umożliwić Polakom zachowanie wolności.
Romano przypomina, że Rousseau zalecał Polakom, aby chcąc zachować niepodległość, zawarli sojusz z Turcją przeciwko Rosji i wykorzystali fakt, że w 1768 roku Turcja pod pretekstem żądania opuszczenia Polski przez wojska rosyjskie, wypowiedziała wojnę Rosji.
Szlachta uczestnicząca w konfederacji barskiej walczyła z wojskami carskimi ponad cztery lata. Za koniec walk przyjmuje się datę 13 sierpnia 1772 roku, kiedy Rosjanie zdobyli Częstochowę.
"Polska nie zdołała zastosować się do zaleceń Jana Jakuba Rousseau, ale nigdy nie zapomniała rad, jakich genewski filozof udzielił jej obywatelom: jeżeli was zaanektują, zróbcie wszystko, aby nie zdołali was zasymilować" - pisze Romano. Zaznacza przy tym, że nawet po zwycięstwie socjalistów w wyborach w Hiszpanii dzisiaj nikt nie zamierza "anektować" Polski.
"Corriere" zauważa, że premier Miller w wyniku hiszpańskich wyborów stracił sojusznika i będzie teraz zmuszony złagodzić swoją linię polityczną, nie sprzeciwiając się już tak ostro projektowi podejmowania decyzji w Unii zgodnie z zasadą podwójnej większości.
Autor artykułu pisze, że wysłanie polskich żołnierzy do Iraku, a także zawarcie kontraktu na amerykańskie samoloty Lockheed, a nie na tańsze francuskie Dassault są dowodem silnego sojuszu Polski i USA. Zwraca też uwagę, że zapowiedź wycofania wojsk hiszpańskich z Iraku pozwoli Polakom utrzymać dotychczas sprawowaną kontrolę na części terytorium Iraku.
"Polska nadal będzie koniem trojańskim Stanów Zjednoczonych w Europie" - tak Romano podsumowuje stanowisko Polski. Porównuje przy tym dzisiejszą sytuację naszego kraju z rolą, jaką w Europie lat sześćdziesiątych odgrywała, jako najwierniejszy europejski sojusznik USA, Wielka Brytania.
Publicysta "Corriere" uzasadnia polskie stanowisko racjami historycznymi i przypomina, że w 1939 roku Niemcy i Rosja podzieliły między siebie terytorium Polski, a europejskie mocarstwa, jakimi były wówczas Francja i Wielka Brytania nie udzieliły wówczas Polsce zdecydowanej pomocy.
Romano zwraca także uwagę, że obecność Polski w Iraku nie wynika jedynie z powodów politycznych, lecz jest również skutkiem uznawania określonego systemu wartości, wśród których wymienia między innymi lojalność, odwagę i poczucie honoru. Podkreśla, że "po wielu tragediach narodowych Polska jest teraz dumna ze swojego znaczenia, uważając to za moralne zadośćuczynienie po wielu doznanych upokorzeniach".
"Corriere" relacjonuje również wtorkową wizytę kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera w Warszawie i jego rozmowy z premierem Leszkiem Millerem. Zapowiada osiągnięcie kompromisu w sprawie konstytucji europejskiej jeszcze za prezydencji irlandzkiej, to jest do końca czerwca tego roku.
Anna Kowalewska