Dziewczynka z Hunanu nie zmarła na ptasią grypę
Ministerstwo zdrowia Chin zaprzeczyło jakoby zgon 12-letniej dziewczynki w prowincji Hunan, w
centrum kraju, nastąpił na skutek zarażenia wirusem ptasiej grypy.
W czwartek informowała o tym wychodząca w Hongkongu gazeta "South
China Morning Post".
28.10.2005 | aktual.: 28.10.2005 12:51
W Pekinie podano, że przyczyną śmierci He Yin było ostra forma zapalenia płuc i niewydolność serca. Nie wszyscy zgadzają się z tą diagnozą. Dziecko pochodziło bowiem ze wsi Wantang, gdzie wcześniej znajdowało się ognisko ptasiej zarazy.
He Yin trafiła do szpitala po zjedzeniu wędzonego kurczaka, który padł rażony śmiercionośnym wirusem H5N1. Hospitalizowano także 10-letniego brata dziewczynki, który również rozchorował się po zjedzeniu tej samej potrawy. Lekarze stwierdzili u niego zapalenie oskrzeli. Chłopiec miał gorączkę i kaszel. Teraz stan jego zdrowia jest stabilny.
Przypadki ptasiej grypy wystąpiły już w pięciu chińskich prowincjach, ostatnio w Anhui i Mongolii Wewnętrznej. Przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Pekinie są zdania, że w najbliższym czasie przypadków takich będzie więcej, zarówno w Chinach, jak i w innych państwach regionu.
Naukowcy wyrażają obawy, że śmiertelny dla ptactwa wirus H5N1 zmutuje się i będzie w stanie przechodzić z człowieka na człowieka. Na świecie dojść może wtedy do pandemii, której następstwa łatwo przewidzieć. Najbardziej zagrożone będą Chiny, najludniejszy kraj globu.
Azjatycki Bank Rozwoju (ADB) z siedzibą w Manili obliczył, że nawet gdyby pandemia miała tylko ograniczony charakter, to i tak kosztować będzie kraje Azji ok. 110 miliardów dolarów; spadnie bowiem konsumpcja, handel i zamrożone zostaną inwestycje.
7-9 listopada w Genewie ma się odbyć światowa konferencja, której uczestnicy zamierzają utworzyć specjalny fundusz na rzecz walki z zagrożeniem ptasią grypą.
Henryk Suchar