Dziesiątki pogrzebów, rozpacz i wściekłość w Bagdadzie
Żałobne kondukty przechodziły ulicami Miasta Sadra, 2,5-milionowej szyickiej części Bagdadu, gdzie poprzedniego dnia przeszło 200 ludzi straciło życie w serii zamachów, najkrwawszych od początku irackiej wojny.
24.11.2006 14:32
Mężczyźni, kobiety i dzieci uderzali się pięściami w piersi na znak rozpaczy, skandowali wersety religijne i płakali, idąc obok pojazdów wiozących trumny z ciałami najbliższych.
W pozostałych dzielnicach Bagdadu ulice były prawie puste, bo władze wprowadziły w stolicy bezterminową godzinę policyjną, aby zapobiec przemocy między szyitami i arabskimi sunnitami. O czwartkowe zamachy podejrzewa się powszechnie sunnickich ekstremistów, którzy próbują wywołać w Iraku otwartą wojnę domową.
Premier Nuri al-Maliki pozwolił jednak na publiczne uroczystości żałobne w Mieście Sadra i polecił policji zapewnić ochronę konduktom, które zdążały ulicami na południe, w kierunku świętego miasta szyitów Nadżafu, gdzie ofiary zamachów mają być pochowane.
Wielu żałobników idących ulicami dotykało raz po raz boków pojazdów lub trumien, aby w ten sposób pożegnać się z krewnymi lub przyjaciółmi.
Gdy kondukty docierały na koniec Miasta Sadra, większość żałobników zatrzymywała się, aby wrócić do domu, a samochody jechały dalej niebezpieczną szosą do Nadżafu, leżącego 160 km na południe od Bagdadu. Droga biegnie tam przez tak zwany Trójkąt Śmierci, gdzie grasują rebelianci sunniccy.
Każdy iracki szyita, którego na to stać, pragnie być pochowany w Nadżafie na starym cmentarzu Wadi al-Salam (Dolina Pokoju), liczącym około dwóch milionów grobów. Cmentarz sąsiaduje bowiem z mauzoleum czczonego przez szyitów imama Alego, zięcia Mahometa. Szyici wierzą, że jeśli spoczną w pobliżu Alego, uzyskają jego wstawiennictwo na Sądzie Ostatecznym.
W Mieście Sadra ratownicy i sprzątacze nadal usuwali szczątki ludzkie i gruz z miejsc ataku. Ustawiano też wielkie namioty, w których rodziny ofiar przyjmowały kondolencje od przyjaciół i znajomych.
Tymczasem trzy pociski moździerzowe spadły rano koło głównego meczetu sunnickiego w Bagdadzie, świątyni Abu Hanify, raniąc strażnika.
W pobliżu innego meczetu sunnickiego w głównie szyickiej dzielnicy Hurrija mimo godziny policyjnej wybuchły walki między milicją szyicką i partyzantami sunnickimi uzbrojonymi w karabiny maszynowe i granatniki przeciwpancerne. Słychać było także moździerze. Na razie nie ma informacji o ofiarach.
W czwartkowym ataku w Mieście Sadra terroryści zdetonowali w kilkunastominutowych odstępach pięć bomb samochodowych, a jednocześnie ostrzelali teren z moździerzy. Trzy bomby samochodowe odpalili zamachowcy samobójcy, a dwie zdetonowano zdalnie.
W piątek policja podała, że zginęło 202 ludzi, a przeszło 250 jest rannych. Liczba ofiar śmiertelnych zapewne wzrośnie, bo wielu rannych jest w ciężkim stanie.
Masakra w Mieście Sadra okazała się najbardziej śmiercionośnym atakiem od początku obecnego konfliktu irackiego, przewyższając serię jednoczesnych zamachów w Bagdadzie i Karbali 2 marca 2004 roku, kiedy zginęło co najmniej 181 Irakijczyków, a 573 zostało rannych. Bojówki szyickie odpowiedziały na atak już w czwartek wieczorem, ostrzeliwując z moździerzy meczet Abu Hanify w sunnickiej dzielnicy Azamija. Świątynia została poważnie uszkodzona, zginęła jedna osoba, a 14 zostało rannych.
Osiem pocisków moździerzowych wybuchło w pobliżu siedziby sunnickiego Stowarzyszenia Ulemów, zapalając pobliskie domy. W dwóch innych atakach moździerzowych na dzielnice sunnickie w zachodnim Bagdadzie zginęło w czwartek późnym wieczorem dziewięć osób, a 21 zostało rannych.
Ataki odwetowe pokazały, że policja i wojsko irackie wciąż nie potrafią poskromić fanatycznych bojówkarzy, choć administracja USA rozważa możliwość szybszego przekazania stronie irackiej odpowiedzialności za bezpieczeństwo.
Przywódcy społeczności irackich, premier Maliki (szyita), prezydent Dżalal Talabani (Kurd) i wiceprezydent Tarik Haszimi (arabski sunnita) zebrali się w czwartek wieczorem na nadzwyczajne posiedzenie i potem wspólnie wezwali do spokoju i jedności.
Maliki w wystąpieniu telewizyjnym obwinił o zamachy w Mieście Sadra ekstremistów sunnickich i zwolenników Saddama Husajna.
Apele o powściągliwość ogłosili także przywódcy religijni, w tym najwyższy autorytet duchowy irackich szyitów, wielki ajatollah Ali Sistani, i radykalny duchowny szyicki Muktada as-Sadr. Podporządkowaną Sadrowi milicję, zwaną Armią Mahdiego, oskarża się powszechnie o napady na arabskich sunnitów.
Sadr, który w 2004 roku wszczął dwie zbrojne rebelie przeciwko wojskom USA, wezwał także do zakończenia "okupacji amerykańskiej", oświadczając, że to ona jest przyczyną obecnych nieszczęść kraju.