Dziennikarzy nie wpuszczają do Sejmu
Narasta konflikt władz Sejmu z dziennikarzami relacjonującymi życie parlamentarne. Kolejni reporterzy odwołują się od decyzji szefa biura prasowego Jarosława Szczepańskiego, który radykalnie ograniczył liczbę akredytacji na Wiejskiej. Tym razem dziennikarze nie zamierzają ustąpić. Powołują stowarzyszenie, które ma bronić ich praw - pisze "Dziennik".
09.04.2008 | aktual.: 09.04.2008 08:43
Musi wreszcie powstać poważny partner do rozmowy o kryteriach takich ograniczeń - mówi Piotr Zaremba, publicysta "Dziennika" i jeden z najbardziej doświadczonych sprawozdawców parlamentarnych. Stowarzyszenie zrzeszałoby sejmowych dziennikarzy. Jej zwolennikiem jest Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN. Także pracująca od lat w Sejmie Janina Paradowska z "Polityki" widzi potrzebę takiej organizacji. Podobnego zdania jest Tomasz Machała z Polsatu. Ograniczenia w dostępie do Sejmu muszą być, ale nie powinny być niejasne i ustalane ponad naszymi głowami - ocenia reporter "Wiadomości" TVP Marcin Szczepański.
Problem nie jest nowy. Kolejne ekipy polityczne od niemal 10 lat robiły wszystko, by ograniczyć funkcjonowanie dziennikarzy w Sejmie. To tutaj przecież toczą się polityczne negocjacje, tutaj wybuchają skandale z udziałem posłów, tu uchwala się ważne ustawy, a media śledzą każdy ruch ich twórców. Obecne działania władz Sejmu kontynuują tę restrykcyjną politykę wobec mediów. Stałych przepustek uprawniających do poruszania się w kuluarach Sejmu nie dostają ci, którzy pracują przy ul. Wiejskiej niemal codziennie.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że stałe przepustki dostało już ponad 120 dziennikarzy. Nikt nie wie, kto konkretnie. Nie udostępnię tej listy, bo to są dane wrażliwe - odpowiada Szczepański. Tłumaczy, że musi wprowadzać ograniczenia. Faktycznie, przed rokiem w Sejmie akredytowanych było blisko 1500 osób. Teraz - niespełna 900, ale liczba ta rośnie, bo Szczepański musi uwzględniać kolejne odwołania.