Trwa ładowanie...
07-11-2012 13:15

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" tracą zaufanie do Grzegorza Hajdarowicza

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" w liście do właściciela gazety bronią Cezarego Gmyza, Mariusza Staniszewskiego i Bartosza Marczuka, którzy zostali zwolnieni w związku z tekstem "Trotyl na wraku tupolewa". Podkreślają, że na stanowisku pozostaje Andrzej Talaga, który też wiedział o tej publikacji. Domagają się spotkania z prezesem Grzegorzem Hajdarowiczem - informuje Press.

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" tracą zaufanie do Grzegorza HajdarowiczaŹródło: PAP, fot: Tomasz Gzell
d1n2zoj
d1n2zoj

Prawie 30 pracowników Presspubliki podpisało się pod listem krytykującym prezesa tego wydawnictwa Grzegorza Hajdarowicza. Dziennikarze wyrażają w nim swój sprzeciw wobec obarczania całą winą za czołówkę "Rzeczpospolitej" pt. "Trotyl na wraku tupolewa" autora tekstu Cezarego Gmyza, kierownika działu działu krajowego Mariusza Staniszewskiego i zastępcy redaktora naczelnego Bartosza Marczuka. "Zwłaszcza w sytuacji, gdy o publikacji tekstu zdecydował osobiście redaktor naczelny Tomasz Wróblewski (również zwolniony - przyp. red.), a o wszystkim wiedział pierwszy zastępca Andrzej Talaga, który pozostaje na stanowisku" - czytamy w liście. "Wyrażamy głębokie zaniepokojenie tą sytuacją. Stawia ona pod znakiem zapytania sens całej naszej pracy" - piszą pracownicy "Rzeczpospolitej".

- Reakcja wydawcy była niewspółmierna do zaistniałej sytuacji - uważa Piotr Zaremba, publicysta "Uważam Rze", sygnatariusz listu. - Lista wcześniejszych błędów dziennikarskich jest bardzo długa, np. "Gazeta Wyborcza" pisała o domniemanym ojcostwie Andrzeja Leppera, podawała nieprawdziwe informacje o katastrofie smoleńskiej. Nikt nie poniósł kary. Tymczasem w reakcji na tekst, który podaje informacje niepotwierdzone, choć nie wiadomo, czy nieprawdziwe, wydawca decyduje się ingerować w życie redakcji, przesłuchuje dziennikarzy i redaktorów przed członkami rady nadzorczej. Wydawca powinien być odgrodzony od redakcji chińskim murem - dodaje Piotr Zaremba.

Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Uważam Rze" decyzję wydawcy określa mianem haniebnej. - Być może Grzegorz Hajdarowicz chciał w ten sposób zyskać poklask na salonach władzy, przecież ma interesy ze Skarbem Państwa - mówi Ziemkiewicz w rozmowie z Press.

Zwolnienia w "Rzeczpospolitej"

W związku z publikacją "Trotyl we wraku tupolewa" Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej", rekomendowała zarządowi odwołanie red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red. Cezarego Gmyza.

d1n2zoj

W komunikacie Rada Nadzorcza Presspubliki poinformowała, że przeprowadzono rozmowy ze wszystkimi osobami, które miały związek z publikacją. "Rada Nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym postępowaniu uznaje, że dziennikarze związani z publikacją nie mieli podstaw do stwierdzenia, że we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany" - brzmi oświadczenie wydawcy.

W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia; wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, m.in. materiałów wybuchowych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - replikowała prokuratura.

d1n2zoj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1n2zoj
Więcej tematów