Dzień z życia Polaka


Statystyczny Polak, jak dobrze wiemy, to tylko wytwór statystyków, socjologów i ekonomistów. Można go uznać za swego rodzaju narodowego Golema. Zamiast krwi i duszy ożywiają go liczby, cierpliwie zbierane przez ankieterów. Taki Polak jest za to wygodnym lustrem, w którym możemy się przejrzeć. Co widać w tym lustrze? Polak, bez względu na to, co dalej zostanie napisane, jest przede wszystkim człowiekiem szczęśliwym. Brzmi to jak herezja czy upiorny żart, ale wszystkie dane potwierdzają takie przekonanie. Na ogół jest albo dość, albo wręcz bardzo zadowolony z siebie. I do tego owo zadowolenie czerpie sam z siebie, z własnych dokonań. To poczucie szczęścia wiąże się zapewne z dwiema dodatkowymi jego/jej właściwościami.

Ceni sobie udane życie rodzinne i - jak sądzi - ma dość przyjaciół, by znaleźć w nich oparcie. Wręcz zaczyna mieć dla nich coraz więcej czasu. Wszystko wskazuje na to, że przeciętny Polak wychodzi z najtrudniejszego okresu, gdy zabiegany, zestresowany nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ze statystyk co prawda wynika, że dla znajomych ma dziennie dwie i pół minuty, ale to niewiele mniej niż dla członków rodziny. Co gorsza, na ogół nie stać go na życie towarzyskie. To trudności finansowe powodują ograniczanie kontaktów towarzyskich. Odnotowano, że prawie 46 proc. gospodarstw nie może sobie pozwolić na zaproszenie raz w miesiącu przyjaciół czy rodziny nawet na lampkę wina czy posiłek.

Nieufny i niezadowolony

Polak wcale nie jest zgorzkniały i zniechęcony. Wierzy na ogół, że ma dość siły, by przejść przez życie bez utraty twarzy, w sposób godny i uczciwy. Mamy, jak sądzimy, dość woli życia, by się nie poddać, nie ulec okolicznościom ani - Boże broń - samobójczym czy autodestrukcyjnym skłonnościom. Gorzej (i to znacznie gorzej) jest już z wiarą w życiowy sukces. Tu już nasz obywatel/obywatelka wygląda dość żałośnie. W porównaniu z Amerykanami możemy uchodzić wręcz za naród malkontentów i ludzi małej wiary. Zapewne rymuje się z tym szczególna i niepokojąca u nas awersja do ponoszenia ryzyka. Polakowi pozostaje co najwyżej grać w totka, ale bez szczególnej nadziei w wygraną. Ani nie ryzykujemy, gdy mogą nas czekać nawet małe zyski, ani nie potrafimy sobie dawać rady w sytuacji zagrożenia stratą.

Przeciętny Polak lubi sytuacje pewne. Lubi pewność, bo zbyt wiele dostrzega wokół siebie cwaniactwa, kumoterstwa, nepotyzmu, chamstwa i korupcji. Jest istotą wysoce nieufną i stale w duchu sobie powtarza: ostrożności nigdy za wiele. Nie ufa ludziom, nie ufa instytucjom, prawu, urzędnikom, bogaczom, politykom. Nieufność przenika jego życie i jego obraz ludzkiej natury. Zapewne dlatego do religijnej wyobraźni Polaka (z pewnością ma w przedpokoju krzyż, a w pokojach święte obrazy) prędzej trafia obraz piekła i diabła niż aniołów i ludzi miłosiernych. Polak nie ufa bliźnim, ale wierzy w Boga, niezbyt gorliwie chodzi na msze i ma się z pewnością za katolika. Jakiego - to tylko księża i dobry pan Bóg wiedzą.

Przeciętny Polak nie ma sprecyzowanych poglądów politycznych, ale w sposób jawny kontestuje politykę, mając generalnie polityków za ludzi złej woli i złych obyczajów. Nasz bohater nie ma swojej partii. Nie wie, kogo wybrać. Niezależnie od tego, jaka jest na dworze pogoda i czy ma przed sobą perspektywę wędkowania, czy gapienia na kolejny telewizyjny serial, zapewne nie pójdzie do urny. Wszystkiego ma już dość, nie angażuje się w życie społeczne. Z pewnością nie należy nasz przeciętniak do żadnej organizacji społecznej i - jak to się powiada - pozostaje poza sferą społeczeństwa obywatelskiego. Najczęściej transformację roku 1989 uważa za nieudaną - w każdym razie, kiedy patrzy na nią z perspektywy swojego życia, zwłaszcza gdy przyjdzie mu ocenić własny dorobek i stan konta.

Jak się prezentuje statystyczny Polak?

W wersji męskiej widziałbym go jako faceta pod czterdziestkę, lekko już otłuszczonego, z dość grubym karkiem (tu lokują się nasze nie wyrażone i nie spełnione emocje, również te złe). Z pewnością ma wąsy w stylu Lecha Wałęsy - wielkiego kreatora narodowej mody. Polak nie jest zbyt wysoki. Używa niewielu, ale często wulgarnych słów: klnie chętnie i bez szczególnych zahamowań. Może w ten sposób manifestuje swoje poczucie siły. Śmieci wszędzie, gdzie tylko przyjdzie mu się znaleźć. Brud mu przeszkadza, ale nie ten, który sam produkuje. Rzadko używa dezodorantu, więc pachnie niezbyt przyjemnie. Przeciętny Polak ma bardzo złe zdanie o kulturze i obyczajach swoich bliźnich.

Dawniej, gdy przedstawiano przeciętnego Polaka, rysownik zaczynał od beretu z antenką. Dzisiaj - to skutek globalizacji - powinien najpierw narysować bejsbolówkę. Ubrałbym go w dżinsy, podrabiane sportowe buty (jakieś chińskie adidasy), w kamizelkę z licznymi kieszonkami. Kiedyś nosił jesionkę (do kościoła peliskę), teraz ma obowiązkową kurtkę. Zresztą typowego Polaka czy typowej Polki nie stać na ubranie wyższej jakości.

Paweł Śpiewak Socjolog, kierownik Zakładu Historii Myśli Socjologicznej Uniwersytetu Warszawskiego, autor m.in. książek "Ideologia i obywatele", "W stronę dobra wspólnego", "Spory o Polskę", "Obietnice demokracji"

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)