"Dzień gniewu" w rocznicę obalenia Mursiego w Egipcie. Jest 5 ofiar śmiertelnych
Egipska policja rozpędziła uczestników demonstracji, zorganizowanych w stolicy na wezwanie Bractwa Muzułmańskiego. Ruch ten obchodził "dzień gniewu" w pierwszą rocznicę odsunięcia od władzy prezydenta Mohammeda Mursiego. W Kairze zginęło pięć osób.
03.07.2014 | aktual.: 03.07.2014 19:37
Jak informują świadkowie, tysiące Egipcjan, sprzeciwiających się obaleniu pierwszego prezydenta islamisty przez armię, przyłączyło się do rzadkich ostatnio protestów. Frekwencja podczas niedawnych demonstracji była o wiele niższa niż w czwartek, gdyż ustawa zatwierdzona jesienią 2013 roku daje MSW prawo do zakazania każdego zgromadzenia co najmniej 10 osób w miejscu publicznym, jeśli władze uznają, że zagraża to bezpieczeństwu.
Transportery opancerzone zablokowały plac Tahrir w centrum Kairu, by uniemożliwić przeprowadzenie tam protestów.
Niepokoje u bogatych i u biednych
Mimo zwiększonych środków bezpieczeństwa w stolicy trzy osoby zginęły w starciach, które wybuchły między demonstrantami i policją. Do niepokojów dochodziło zarówno w luksusowej dzielnicy Mohandisin, jak i w ubogich Haram i Materiji. MSW ogłosiło, że podczas marszów zatrzymano 157 osób.
W dzielnic Ain Szams siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, by rozpędzić demonstrantów, którzy palili opony. Dwóch mężczyzn poniosło śmierć w wybuchu bomby w mieszkaniu w Kerdasie, dzielnicy na zachodzie miasta. To w tym miejscu w sierpniu ubiegłego roku w starciach, które wybuchły po obaleniu Mursiego, zginęło 11 członków sił bezpieczeństwa. Według policji jedna z czwartkowych ofiar brała udział w tych zamieszkach.
W północno-wschodniej dzielnicy Abbasija eksplodował samochód pułapka, a trzy bomby domowej roboty wybuchły obok radiowozów w dzielnicy Imbaba. Nikomu nic się nie stało i żadna organizacja nie przyznała się do tych ataków.
W ostatnich dniach w Kairze dochodziło do niewielkich eksplozji; w poniedziałek w pobliżu pałacu prezydenckiego zginęło dwóch policjantów.
1,4 tys. zabitych w ciągu roku
W ciągu roku od odsunięcia Mursiego zabitych zostało ponad 1,4 tys. jego zwolenników, a około 15 tys. zostało zatrzymanych pod zarzutem terroryzmu. Setki ludzi skazano na karę śmierci. W grudniu 2013 roku egipskie władze uznały Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się Mursi, za organizację terrorystyczną.
Islamistyczni bojownicy zintensyfikowali w odpowiedzi ataki na siły bezpieczeństwa, w których według władz zginęło ponad 500 funkcjonariuszy. Bractwo zaprzecza, jakoby stało za zamachami.
Po obaleniu islamistycznego szefa państwa nowe władze aresztowały nie tylko jego zwolenników, ale też wielu świeckich i liberalnych działaczy, w tym wielu, którzy odgrywali kluczową rolę w rewolucji z 2011 roku. W jej wyniku po 30 latach rządów od władzy odsunięty został Hosni Mubarak.
Zachód i organizacje broniące praw człowieka wyrażały obawy z powodu łamania wolności słowa w Egipcie, a policyjne represje udaremniły nadzieje na demokratyczne zmiany w Egipcie, które pojawiły po rewolucji sprzed trzech lat. Organizacja Amnesty International ostrzegła w czwartek, że w Egipcie prawa człowieka są coraz częściej łamane, a egipskie siły bezpieczeństwa uciekają się do takich samych metod tortur, jakie stosowano w "najczarniejszych godzinach ery" Mubaraka.
Władzę w Egipcie od obalenia Mursiego, pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta, sprawują wojskowi. Pod koniec maja nowym prezydentem, przy 93-procentowym poparciu, został Abd el-Fatah es-Sisi, były naczelny dowódca sił zbrojnych. To on stał za odsunięciem od władzy Mursiego.