Dzień Dziecka na jedenastu metrach
Ośmioro dzieci Doroty Grobińskiej nie miało wczoraj co jeść. Dziś, w ich święto, prawdopodobnie również będą głodować. Chyba że ich losem wzruszą się łodzianie i nakarmią dziatwę.
01.06.2004 | aktual.: 01.06.2004 08:21
Najmłodszy, Karolek, ma roczek, najstarsza, Aneta – 12 lat. Ojca straciły w listopadzie zeszłego roku. Zmarł z powodu pęknięcia wrzodu na żołądku. Od tego czasu w domu zaczęła się bieda.
– Co jadłyście? – spytaliśmy maluchy wczoraj w południe.
– Jeszcze nic – odpowiada 8-letni Michał.
Dzieci prowadzą do pustej lodówki.
– Ugotuję im ryż i to musi wystarczyć – mówi Dorota Grobińska.
Cały maj przeżyli za 558 zł renty po ojcu. Czerwcowych pieniędzy jeszcze nie dostali.
Rodzina miałaby z czego żyć, bo należą im się wysokie świadczenia rodzinne. Od 1 maja wynoszą one dla nich w sumie ponad 1800 złotych miesięcznie. Jednak za maj nie dostali ani grosza, chociaż dokumenty w urzędzie miasta zostały złożone już pod koniec kwietnia.
– Poszłam do wydziału zajmującego się świadczeniami rodzinnymi. Prosiłam o przyśpieszenie wypłaty pieniędzy – opowiada matka głodnych dzieci. – Pani dyrektor powiedziała, że jest to niemożliwe, bo system komputerowy nie może zrealizować jednostkowej wypłaty. Dała mi 50 złotych z własnej kieszeni.
Pani Dorota i jej ośmioro dzieci mieszkają w drewniaku przy ul. Limanowskiego. Malutki pokoik ma tylko 11 metrów kwadratowych. Przerobili więc kuchnię na drugi pokój, ale nadal w mieszkaniu jest tak ciasno, że dzieci śpią na podłodze, na rozłożonych materacach. Mimo, że ciągle nie dojadają dzieci uczą się dobrze i nie sprawiają kłopotów wychowawczych.
– Pani Grobińska nie tylko obdarza dzieci miłością matczyną, ale także dba o ich właściwe, kulturalne zachowanie – twierdzi Konrad Kurczewski, pedagog szkolny. – Mogą stanowić wzór dla swoich rówieśników.
Prosiliśmy Wojciecha Rychlika, zastępcę dyrektora Wydziału Organizacji, Kadr i Świadczeń Rodzinnych Urzędu Miasta, by na Dzień Dziecka zrobił rodzinie prezent i przyśpieszył wypłatę należnych im pieniędzy. Odmówił!
– Bardzo współczuję tej pani i wszystkim rodzinom, które znalazły się w tak dramatycznej sytuacji, ale mogę jedynie obiecać, że postaramy się, by wypłaty były do 15 czerwca. Żadnych wyjątków zrobić nie możemy.
Współczuciem dzieci się nie najedzą. Ich nadzieją są łodzianie. Dzieci mieszkają przy ul. Limanowskiego 128 (drewniak w głębi podwórka, I piętro). Jeżeli nasi czytelnicy zechcą im urządzić prawdziwy Dzień Dziecka, głodnych w naszym mieście będzie o ośmioro mniej.