#dziejesienazywo Rafał Ziemkiewicz: PiS założyło na TK pułapkę prawną
- Jesteśmy głęboko poza konstytucją, poza polem uregulowań prawnych, w sporze politycznym. TK zarzucił zasadę domniemania konstytucyjności, bo PiS założyło na niego pułapkę prawną, że zgodnie z tą zasadą może orzec każdą ustawę za nieważną, ale zgodnie z nią. Póki jej nie obalił, ona go obowiązuje. TK uznał na chłopski rozum, że ona nie obowiązuje, bo gdyby obowiązywała, to nie mógłby orzec, że nie obowiązuje - mówił Rafał Ziemkiewicz ("Do Rzeczy") w #dziejesienazywo, komentując wtorkowe posiedzenie Trybunału, na którym rozpatruje on nowelizację ustawy o TK autorstwa PiS.
W ocenie Ziemkiewicza, już wcześniej byliśmy poza polem prawnym, bo nie ma żadnych podstaw prawnych do działań prezesa Andrzeja Rzeplińskiego - wyznaczania których sędziów dopuszcza, których nie, do orzekania. - To była jego odpowiedź motywowana tym, że on odpowiada przed konstytucją i przed nikim więcej - dodał publicysta.
Zdaniem Ziemkiewicza, jesteśmy w sporze, w którym TK występuje jako ciało polityczne. - Czy jest wola kompromisu, do czego namawia nas świat? No, nie ma. Opozycja uważa, że zyskuje na tym sporze. Władza uważa, że nie może ustąpić, bo straci twarz. I prawdopodobnie tak będziemy się wozili do grudnia, kiedy to prof. Rzepliński przestanie być (prezesem TK - przyp. red.). Chyba że orzeknie, że ponieważ została pogwałcona konstytucja, on jako jej strażnik będzie trwał i odmówi wyjścia z TK - mówił.
Cezary Łazarewicz stwierdził z kolei, że parlament przyjął ustawę bez vacatio legis, więc TK nie mógł zbadać jej konstytucyjności. W świetle tej ustawy zatem, TK działa nielegalnie.
- Rozumiem, że TK bierze pod uwagę Konstytucję RP i na jej podstawie dzisiejsze obrady są obradami TK. Zgadzam się z tym, że to najpoważniejszy od kilkunastu lat kryzys państwa i nie ma woli jego rozstrzygnięcia. Dla PiS cel został i tak spełniony. Chodziło o to, żeby TK nie mógł blokować ustaw, które przechodzą ekspresowo przez Sejm - powiedział Łazarewicz.
Prowadzący program, Paweł Lisicki, przypomniał wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Łomży, który powiedział, że "nie cofniemy się nawet o krok, nie damy nikomu narzucać nie naszych rozwiązań". - Tych, którzy krytykują PiS, uznał za osoby, które wcześniej odwiedzały ambasadę rosyjską. To bardzo radykalna retoryka. Mobilizacja własnego elektoratu? Co to właściwie jest? - pytał gości #dziejesienazywo.
- Opozycja liczyła na dwie rzeczy. Po pierwsze, na bardzo silny nacisk europejski, po drugie - na mobilizację opinii publicznej. To drugie się rozpełzło, bo KOD zajmuje się obroną Wałęsy i został zdyskredytowany na własne życzenie obrzydliwymi komentarzami po wypadku prezydenta. Natomiast, jak widzimy po szczycie z Turcją, UE ma głowie dużo ważniejsze rzeczy. To usztywniło stanowisko Kaczyńskiego - tłumaczył Ziemkiewicz.
- Czy nie jest tak, że o mediację poprosił Komisję Wenecką minister Waszczykowski? To był moment sporu, kiedy wydawało się, że wszystko stało na ostrzu noża. Wtedy minister powiedział: uspokójmy to, poprośmy KW o opinię. Teraz, kiedy jest ona niekorzystna, mówi się, że to lewackie ramię w walce przeciwko naszej suwerenności - zaznaczył Łazarewicz.
- Rzeczywiście, lepiej by brzmiały te słowa, gdyby rząd sam się nie zaplątał w taktycznych posunięciach i nie zwrócił do KW - przytaknął Ziemkiewicz.