#dziejesienazywo Michał Lorenc o filmie "Smoleńsk": on nie odpowiada na pytania, tylko je stawia
- To nie jest film, który odpowiada na jakiekolwiek pytania, on je stawia. I to nie jest film o tragedii smoleńskiej, tylko o naszych zachowaniach po niej. Uprzedzam, że niektóre recenzje, które już są napisane, są wadliwe - mówił w #dziejesienazywo kompozytor, Michał Lorenc.
- Pojawiają się całkiem spiskowe teorie, że film się nie pojawia, bo czuwa nad nim Kaczyński. Ogląda go sobie i się nie zgadza - zwrócił uwagę prowadzący program, Robert Mazurek.
- Większość artykułów w niektórych gazetach, które opowiadają nawet o życiu wiewiórek i ptactwa leśnego, kończą się zdaniem: "A na przykład Kaczyński...". Więc to jest oczywiste, że Kaczyński jest winien i tego - skomentował Lorenc.
Gość #dziejesienazywo dodał, że jest to "absurd jak cztery podejścia do lądowania, z którymi mieliśmy do czynienia tuż po Smoleńsku". - I to że ta socjotechnika kształtowania wiadomości na temat Smoleńska przebiegała tak, jak przebiegała... My już tego nie widzimy, a zrobiono z nas balonów - oznajmił.
Kompozytor poinformował, że film jest jeszcze nie gotowy, bo trwa praca nad efektami specjalnymi. - Nie zgodzono się na filmowanie duplikatu tupolewa, który jest pod Warszawą i wszystko jest robione w green boksie, w zielonej dekoracji - wyjaśnił.
"Smoleńsk" opowiada historię katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Autorami scenariusza są Marcin Wolski, Tomasz Łysiak i Antoni Krauze, który jest zarazem reżyserem. Historia opowiedziana jest z punktu widzenia młodej dziennikarki, która prowadzi śledztwo ws. przyczyn katastrofy.
Film, wedle pierwotnych przewidywań, miał wejść na ekrany kin jeszcze w 2014 r., w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Jednak kłopoty z zapewnieniem produkcji budżetu w wysokości ok. 10 mln zł sprawiły, że prace się przedłużały.