Dziedziczak: ta kopalnia jest pechowa
"Ta kopalnia jest pechowa. To jest wyjątkowo trudna kopalnia, która ma ponad kilometr głębokości. Ten najniższy poziom, tam są trzy poziomy powyżej 500 m, 800 m i powyżej 1000 m. Ta tragedia zdarzyła się na tym najniższym poziomie" - powiedział rzecznik rządu Jan Dziedziczak w audycji "Salon Polityczny Trójki" komentując tragiczne wydarzenia w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej.
22.11.2006 | aktual.: 22.11.2006 14:04
Michał Karnowski: Jakiego charakteru to może być pomoc (dla górników z "Halemby" - przyp. red.)? Co mają ci górnicy, objęci uprawnieniami górniczymi, czego ta grupa nie ma?
Jan Dziedziczak:Górnicy są ubezpieczeni. Rodziny górników będą miały wysokie ubezpieczenia. Ta 15 takich ubezpieczeń mieć nie będzie i im trzeba pomagać.
A skąd wczoraj ta decyzja, żeby pojechać do Rudy Śląskiej? Kiedy do premiera dotarła ta informacja? Dlaczego zdecydował, żeby pojechać na miejsce? Czy ocenił, że coś jest nie tak?
- Do premiera dotarła ta informacja w czasie spotkania premiera z wyborcami w Otwocku. Premier był na konwencji.
To było tuż po godzinie 18. Z tego co pamiętam. Wtedy się o tym dowiedzieliśmy. Czy premier wcześniej o tym wiedział?
- Ta wiadomość przyszła między godziną 18 a 19. Natomiast dopóki premier nie zszedł ze sceny, nie byliśmy w stanie go poinformować. W momencie, gdy premier zszedł na chwilę ze sceny - planował dłużej pozostać na konwencji - gdy premier dowiedział się o tej strasznej tragedii, natychmiast przerwał spotkanie, pożegnał się z ludźmi i wyjechał do Kancelarii Premiera. W tym czasie już organizowaliśmy wylot premiera na Śląsk.
I minister Religa też razem z panami?
- Pan minister Religa wyruszył chwilę później samochodem. z premierem w samolocie był pan minister Woźniak, minister Poncyliusz i minister Polaczek.
I Pan?
- I ja.
Jak wyglądała sytuacja w Rudzie Śląskiej, gdy Panowie tam dotarli? Co zobaczyliście?
- W momencie, gdy trwała akcja ratownicza, przed bramą było dużo ludzi, dużo dziennikarzy, górników, przyjaciół, bądź też znajomych z pracy górników, którzy ulegli temu wypadkowi. Premier od razu dowiedział się przede wszystkim o sytuacji rodzin. Większość z rodzin górników, którzy ucierpieli w wypadku zgromadziła się w stołówce. Tam była pod opieką psychologów. Tutaj było bardzo szybkie działanie służb ratowniczych. To jest nowy proceder. Wiele lat temu w czasie podobnych katastrof, rodziny były zostawiane same sobie. Jedynie były pod opieką przyjaciół.
Tutaj też się podnosiły takie głosy, że nie ma informacji. Ja w jakiejś mierze to rozumiem. Trudno podawać informacje o tym, że ten górnik, którego ciało wydobyto, to jest ta konkretna osoba, kiedy nie ma pewności. Bo ryzyko pomyłki może być straszne. Ale czy aby na pewno tam zrobiono wszystko, żeby uspokoić te rodziny? Bo jednak takie sceny bardzo dramatyczne wołania o informacje przez media do nas dotarły.
- Musimy być świadomi tego, że to są potworne emocje. Każdy z nas, każdy ze słuchaczy może sobie wyobrazić taką sytuację. Nasz brat, ojciec, mąż jest na dole - nie wiadomo czy zginął, nie wiadomo co się z nim dzieje, czy na pewno ta osoba jest na liście. To są potworne emocje, całkowicie zrozumiałe. Właśnie dlatego, do stołówki, w której przebywały rodziny sprowadzono profesjonalnych psychologów. To byli m.in. ci sami psychologowie, którzy byli na miejscu tragedii Hali Katowickiej - sprawdzeni w podobnych akcjach. Robili wszystko, żeby takim rodzinom pomóc. Jeżeli ktoś nie mógł dojechać do stołówki, te rodziny były w stałym kontakcie telefonicznym. W Kopalni "Halemba" było już kilka katastrof. Niektóre, jak ta z 1990 roku bardzo, bardzo tragiczne. Potem też jeden z górników cudem przeżył, to już całkiem niedawno. I te wnioski, o których mówimy, to są wnioski bieżące, co teraz można zrobić? Ale czy tam premier doszedł do jakichś refleksji, do jakiegoś wniosku, że być może coś w polskim górnictwie nie
działa? Że te katastrofy zawsze się zdarzają w tego typu branżach, ale za często. Czy będzie jakiś zespół analityczny?
- Ta kopalnia jest pechowa.
Czy to pech, czy być może jakieś błędy ekonomiczne, strukturalne?
- To jest wyjątkowo trudna kopalnia, która ma ponad kilometr głębokości. Ten najniższy poziom, tam są trzy poziomy powyżej 500 m, 800 m i powyżej 1000 m. Ta tragedia zdarzyła się na tym najniższym poziomie. Przypomnę, że na tych wyższych poziomach trwa w tej chwili trwają już prace. Już górnicy pracują. Dzisiaj pan minister Poncyliusz powiedział...
Czyli wiceminister gospodarki, odpowiedzialny za górnictwo.
- Tak. To, co mówił wczoraj w czasie akcji, że tu niestety też jest problem po prostu natury. Znaczy zawód górnika jest niezwykle niebezpieczny. I niestety w przyszłości, rząd pracuje na tym, żeby tych tragedii było coraz mniej. Natomiast w ogóle tragedii pewnie w najbliższych latach wykluczyć się nie da.
Tak. Tylko jak słusznie mówił tu wcześniej jeden z komentatorów, węgiel jest wydobywany na wielką skalę w Stanach Zjednoczonych i w Chinach. W Chinach jest tych katastrof dużo, dużo więcej. A więc pewna technika, pewna kultura pracy też ma wpływ. Może warto powołać jakiś zespół, któryby przeanalizował, jak działa nadzór górniczy, czy kopalnie nie oszczędzają za bardzo? Dziś prasa podaje informacje, że być może wydobywano tam węgiel poniżej poziomu, czyli korzystając z takich oszczędnościowych metod, które bardzo zwiększają ryzyko.
- Nie chciałbym ferować wyroków przed zakończeniem akcji ratowniczej. W tej chwili najważniejsze jest to, żeby dotrzeć do górników. Natomiast oczywiście ta sprawa będzie dogłębnie zbadana. W ministerstwie gospodarki już teraz trwają prace, żeby powstał zespół, który będzie analizował ten i podobne przypadki. Oczywiście trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość i trzeba zapobiegać takim tragediom.
Wczoraj Jarosław Kaczyński mówił też o tym, że będzie żałoba narodowa - ogłosi ją prezydent. Czy jakieś szczegóły znamy?
- Wiem na pewno, że premier rozmawiał z panem prezydentem. I bardzo prawdopodobne jest to, że dzisiaj pan prezydent ogłosi żałobę narodową. Może to nie jest istotna informacja, natomiast premier oczywiście zawiesił dzisiaj kampanię wyborczą. Dziś miał być w Tarnowie, w Mielcu, w Stalowej Woli w ramach kampanii wyborczej. Oczywiście tych wyjazdów nie będzie. Premier pozostaje w Warszawie - kieruje.
A czy myśli Pan, że inne formacje polityczne też jakoś powinny zawiesić?
To jest pytanie do innych formacji politycznych. To jest pytanie do ich poczucia, jak powinni się zachować wobec takiej tragedii.
Jak długa będzie ta żałoba? Wiemy już to? To może być dzień, trzy dni, tydzień? To są różne formy.
- To jest decyzja pana prezydenta.
A kiedy ją poznamy?
- Pan premier powiedział, że to jest niemal pewne, że ta decyzja będzie. Tak powiedział po rozmowie z panem prezydentem.