Dziecko zniszczyło kosmetyki za kilka tysięcy. Wizażystka nie przebiera w słowach
"Paleta cieni do powiek zmasakrowana w Sephorze przez małe dziecko. Pewnie sądziło, że to farbki i nie miało pojęcia, jak jest niegrzeczne. Tony zniszczonego produktu i zezłoszczony personel to nic miłego" – napisała blogerka i rozpętała burzę na Facebooku. Dając radę matkom, zaszła im za skórę.
Fotografia palety w nienajlepszym stanie rozniosła się w zatrważającym tempie. Brittany Nelson stała się wrogiem numer jeden, bo wrzuciła ją do sieci i jeszcze pouczała matki. Jej zdaniem najlepiej, gdyby nie brały ich ze sobą na zakupy, bo może dojść do katastrofy. "Proszę, kupujcie kosmetyki bez swoich małych ludzi. To żadna frajda dla was… dla nich… ani dla drogiego produktu" – zaapelowała blogerka i wizażystyka w jednej osobie. Kobieta radzi, by uczyć dzieci trzymania rąk w kieszeniach przez 10 minut w sklepie z kosmetykami, bo "to się sprawdza".
Jak czytamy, zniszczona przez malucha paleta była warta ok. 4,6 tys. zł. Autorka postu podkreśliła, że nie jest pracownicą Sephory, ale nie mogła przejść obojętnie obok takiej straty. A wystarczyłaby chwila rodzicielskiej refleksji, by tego uniknąć. Co na to internauci? "Dziecko nie mogło tego zrobić!", "Oskarżasz niewinną istotę, nie mając na to dowodów?!", "To tylko głupi kosmetyk" – pisze część z nich. Inni przyznają Nelson rację, stwierdzając m.in., że gdyby mama upilnowała malucha, nic by się nie stało. A jeśli nie potrafi, to powinna zostać z nim w domu.