Dziecko urodziło się ze złamaną rączką i skręconym barkiem. Rodzice zawiadomili policję
W czasie cesarskiego cięcia u małej Anastazji doszło do niedotlenienia, skręcenia barku i złamania rączki. Rodzice żądają odszkodowania od szpitala w Dąbrowie Górniczej. Zawiadomili też policję, która bada sprawę.
27.06.2019 19:25
Anastazja przyszła na świat pod koniec kwietnia w Szpitalu Specjalistycznym im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej. Ponieważ dziecko było w położeniu bocznym i miało krótką pępowinę, zaplanowano cesarskie cięcie - podaje sosnowiec.wyborcza.pl.
- Okaleczono nam dziecko. Podczas cięcia cesarskiego personel wykonał jakiś błąd w sztuce. Nie chodzi o niedotlenienie, ale o złamanie rączki, wybicie barku, krwiaki w mózgu i niedowład nóżek - opowiada ojciec Anastazji.
Mężczyzna jest górnikiem, mieszka z żoną w Dąbrowie Górniczej. Zapewnia, że ciąża była pod kontrolą lekarza, który zapewniał, że dziecko jest zdrowe.
Trzy godziny po porodzie dziewczynka została przewieziona na oddział intensywnej terapii noworodka w Centrum Pediatrii w Sosnowcu. Teraz czuje się już lepiej, ale rodzice obawiają się, czy uszkodzenia, których doznała, nie zaważą na jej zdrowiu.
Więcej problemów zdrowotnych
Ojciec Anastazji złożył doniesienie na policję. Domaga się też od szpitala 300 tys. odszkodowania dla córki i po 100 tys. dla siebie i żony. Rodzice płacą za prywatną rehabilitację dziewczynki w domu, bo termin z NFZ rodzice dostali dopiero na 29 lipca.
To nie wszystkie problemy zdrowotne Anastazji. Z dokumentacji medycznej wynika, że po porodzie rozpoznano u dziecka: ciężką zamartwicę, niewydolność oddechową, uraz porodowy kości długich (złamanie lewego przedramienia), porażenie splotu ramiennego spowodowane urazem okołoporodowym. Po narodzinach noworodek nie oddychał, więc podłączono go do respiratora.
W rozpoznaniu ostatecznym znalazły się też zaburzenia ruchowe, złamanie obu kości przedramienia, zniekształcenie stóp. Lekarze zaobserwowali też niedowład kończyn dolnych, przykurcze, obniżone napięcie mięśniowe całego ciała i zasugerowali, że dziewczynka może cierpieć na chorobę metaboliczną, która wpływa na jej kości. Zalecili konsultację w Regionalnym Centrum Chorób Rzadkich w Łodzi.
Policja w Dąbrowie Górniczej rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie. Bada, czy faktycznie personel dąbrowskiego szpitala naraził dziewczynkę na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Źródło: sosnowiec.wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl