Dziecięca prostytucja w Krakowie
Dziewczyny zaczynają w wieku nawet 12-13
lat, podobnie jak chłopcy. Wystają po centrach handlowych, pod
dworcem, na Plantach. Ich liczba jest trudna do oszacowania
- według pracowników organizacji "Parasol" to kilkadziesięcioro
małolatów. Zagrożonych jest jednak więcej. Wraz
z rozwojem tanich linii lotniczych do Krakowa napływają pedofile
z krajów zachodnich - pisze "Gazeta Krakowska."
Kraków jest miejscem docelowym dla turystyki seksualnej. M.in. dla takich gości stworzono hotele, sauny i puby, jak również kluby typu dark room - miejsca poszukiwania homoseksualnego kontaktu, które nieletni wykorzystują do oferowania seksu za pieniądze- mówi Marcin Drewniak z "Parasola".
Mechanizm działania siatek pedofilskich jest wszędzie podobny - zaufany człowiek poleca lokal lub nieletniego innemu zaufanemu. To, w powiązaniu z niemal mafijną strukturą zapewnia, że bardzo mało podobnych przestępstw wychodzi na jaw. Młodzież z tego środowiska boi się o tym mówić nawet nam, ludziom pracującym na ulicy - przyznaje Marcin Drewniak.
Dodatkowym utrudnieniem dla policji jest fakt, że prostytuujący się nieletni nie są widoczni. Nie ubierają się bardzo wyzywająco ani nie stoją na ulicy jak klasyczne prostytutki. Najbardziej zawoalowanym sposobem jest prostytucja w centrach handlowych - zaznacza "GK". (PAP)