Dzieci zbierały grzyby - pięć osób zatrutych muchomorem
Pięć osób, w tym troje dzieci, trafiło do krakowskich szpitali po tym, jak zjadły muchomora sromotnikowego - podaje serwis www.nowiny24.pl. Przez ostatnie zatrucia grzybami w całej Polsce brakuje organów do przeszczepów.
Pierwszy zaczął wymiotować 11-latek. Po nim źle poczuł się cztery lata młodszy brat. Dolegliwości zaczął odczuwać również ich ojciec. Cała trójka trafiła w niedzielę do krakowskich szpitali. W poniedziałek dołączyły do nich 18-letnia siostra i 5-letnia sąsiadka.
W najgorszym stanie był 11-latek. Bardzo wymiotował, był odwodniony. Lekarzom udało się jednak usunąć toksynę z ciała dziecka. Rokowania są dobre, chłopiec prawdopodobnie wróci do pełni zdrowia.
Stan pozostałych chorych też jest dobry.
To już kolejne zatrucie muchomorem sromotnikowym w tym roku. Najgłośniejszy był przypadek 6-letniego Tomka, który przeżył tylko dzięki szybkiemu przeszczepowi wątroby. Nie udało się natomiast uratować 7-latki z Przechlewa na Kaszubach oraz 19-latki z Bydgoszczy, która zmarła w zeszłym tygodniu nie doczekawszy do przeszczepu wątroby.
Po zatruciach brakuje organów do przeszczepów
Jak podkreślają lekarze, leczenie przy zatruciu muchomorem sromotnikowym, daje największe szanse na powodzenie, gdy zostanie podjęte w ciągu 48 godzin od zjedzenia trującego grzyba.
Z kolei dziennik "Polska" pisze, że przez masowe zatrucia muchomorami sromotnikowymi w całej Polsce brakuje organów do przeszczepów. Chodzi nie tylko o pacjentów planowych, ale także tych, których życie jest zagrożone i potrzebują natychmiastowego ratunku.
Wszystko dlatego, że toksyny z trujących grzybów atakują komórki wątroby i prowadzą do jej niewydolności. W takiej sytuacji jedynie przeszczep wątroby może uratować życie.
A przeszczep wątroby jest trudniejszy, niż np. przeszczep nerki, ponieważ z jedną nerką można żyć, natomiast wątrobę można pobrać tylko od osoby, u której stwierdzono śmierć mózgu.