Dzieci uwięzione w szpitalu - sanepid bada sprawę
Osiemnaścioro dzieci - noworodków i niemowląt - przynajmniej do 12 grudnia nie może opuścić szpitala. Powód? Jeden z oddziałów w lubelskim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym został zamknięty, a one razem z nim - czytamy w "Dzienniku Wschodnim".
10.12.2008 07:14
- Moja 1,5-roczna córka trafiła na oddział patologii noworodków i niemowląt w niedzielę. Dostała ostrej biegunki - mówi pani Agnieszka. - Wcześniej była leczona na tym oddziale na nerki. Miała zaplanowany zabieg, ale przez te wirusy został odwołany.
- U kilkorga dzieci przebywających u nas wykryliśmy wirusy Rota, który wywołuje wymioty i biegunkę, dlatego zamknęliśmy oddział i nie przyjmujemy nowych pacjentów - mówi Wanda Furmaga-Jabłońska, ordynator oddziału. - Oddział jest teraz odkażany. Część dzieci została wypisana do domu, pozostałe trafiły na oddział zakaźny szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.
Co innego twierdzi sanepid, który we wtorek przeprowadził kontrolę. - Oddział jest zamknięty od 8 do 12 grudnia. Pacjenci nie mogą być przyjmowani ani wypisywani. Nie można także ich odwiedzać - mówi Beata Kryj, kierownik epidemiologii lubelskiego sanepidu. - Wszystko dlatego, aby zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się wirusa.
To samo mówi pani Agnieszka. - Przecież jestem z dzieckiem na oddziale. A oprócz mojej córki jest jeszcze 17 innych dzieci - mówi. - Na drzwiach wejściowych ktoś powiesił kartkę z informacją, że do 12 grudnia jest zakaz odwiedzin. Na oddział może wejść tylko jeden rodzic.
W szpitalu im. Jana Bożego również nic nie wiedzą o przeniesieniu dzieci. Sanepid pojawił się na oddziale po anonimowym zgłoszeniu.