Dzieci uciekają ze szkoły i żebrzą na chipsy
Grupka uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 w Miastku żebrze na ulicach. Dzieci nie pochodzą z biednych rodzin. Rodzice, szkoła i policja są bezradni. Nastolatkowie żebrzą nie na przysłowiową bułkę, a na... chipsy.
A to cwaniaki. Uciekają ze szkoły, aby prosić o pieniądze na słodycze. Później włóczą się po mieście - twierdzi Jolanta Gostomczyk z Miastka, która jest matką czwartoklasisty Tomka, jednego z małych żebraków. O żebraniu syna dowiedziała się od znajomych. - Wypierał się, ale nauczyciele powiedzieli mi, że codziennie ma kilka paczek chipsów. Prosi o pieniądze razem z grupą kolegów. Ludzie myślą, że to biedne dzieci. A one kupują sobie słodycze, a w gimnazjum będą kupować narkotyki i alkohol. Należy uświadomić ludziom, aby nie dawali im pieniędzy - podkreśla Gostomczyk. Pani Jolanta prosiła też księdza, aby powiedział o tym problemie na kazaniu. Nic to nie dało. -
Pieniądze zbieram na grę. Czasami zaczepia mnie "faraon" (kolega z szóstej klasy - dop. red.), który każe mi żebrać dla niego. Straszy, że mnie uderzy - twierdzi Tomek. Matka nie wierzy, że syna zmusza starszy kolega. Nie wierzy w to też Kazimierz Kapłan, dyrektor SP nr 2. - Ta grupka chłopców jest inspirowana przez byłego ucznia naszej szkoły, który mieszka w domu dziecka. To on ich tego nauczył - mówi Kapłan. - Robimy wszystko, aby temu zapobiec. Rozmawialiśmy z rodzicami, ale dzieciaki dalej uciekają z lekcji i żebrzą. Policjanci zapewniają, że sprawdzają nieletnich żebraków.
- W komisariacie są specjaliści od takich spraw - zapewnia Marek Mazur, komendant miasteckiej policji. - Ale nie możemy pilnować każdego dziecka. Receptę na rozwiązanie problemu podaje Lidia Mostowska, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Miastku: - Należy zacząć od dorosłych. Nie powinni dawać dzieciom pieniędzy, a jeśli są głodne, to kupić im bułkę. Dodatkowym problemem jest zła współpraca między instytucjami. Sama spotkałam się kiedyś na ulicy z takim przypadkiem. Nie wiedziałam kogo powiadomić, bo straż miejska nie ma... telefonu. Mostowska podkreśla, że problem dzieci żebrzących na ulicy po to, by kupić sobie słodycze widać w całej Polsce. - To taka nowa moda, niestety, demoralizująca - wyjaśnia. Żebranie, według polskiego prawa, jest przestępstwem.
Mateusz Węsierski