PolskaDzieci marzły i mokły, bo szkoła ćwiczyła ewakuację

Dzieci marzły i mokły, bo szkoła ćwiczyła ewakuację

01.12.2010 14:12, aktualizacja: 01.12.2010 15:12

Dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 12 na Ujeścisku marzły na podwórku bez kurtek i w półbutach. Powód? Przeprowadzane przy trzech stopniach mrozu ćwiczenia ewakuacyjne, mające maluchy nauczyć tego, jak się zachować w razie pożaru. Rodzice są wściekli i zapowiadają, że powiadomią kuratorium. Dyrekcja SP nr 12 przeprasza i obiecuje, że to się więcej nie powtórzy.

- Moje 7-letnie dziecko wyszło na zewnątrz w cieniutkiej bluzce i trampkach. Po zakończeniu ćwiczeń trzęsło się z zimna, miało też przemoczone skarpetki. Przeprowadzenie akcji w takich warunkach to nieodpowiedzialność, nie zamierzamy tego tak zostawić - denerwuje się mama jednego z uczniów. Z podobną skargą zadzwoniła do nas babcia 6-latka z SP nr 12, z zawodu lekarka. - Wnuk dopiero co wyszedł z infekcji, cały czas bierze leki. Gdy ogłoszono alarm, jego kurtka zamknięta była w szafce. Szkoła jest świetna i nie mieliśmy do niej zastrzeżeń, ale poniedziałkowa sytuacja bardzo nas rozczarowała - żaliła się kobieta. Zdenerwowani rodzice zbierają już podpisy pod skargą, którą chcą złożyć w Kuratorium Oświaty.

- Mają prawo to zrobić i będę się z tego tłumaczyć, ale wypełniałam tylko swoje obowiązki - mówi Iwona Furmańczuk, dyrektor SP nr 12. Wyjaśnia, że o ewakuacji informowała wcześniej nauczycieli i że niemal wszyscy zdążyli ubrać dzieci przed wyjściem ze szkoły. - Tylko wychowawcy dwóch klas nie zdążyli i dzieci wyszły bez okryć - ubolewa dyrektor. Tłumaczy też, że termin ćwiczeń to nie jej wymysł, tylko wymóg prawa. - Latem zmieniły się przepisy przeciwpożarowe. Wymagały opracowania nowych instrukcji i przeszkolenia pracowników. Trzeba to było zrobić przed końcem listopada, niestety pogoda nam nie dopisała - mówi Furmańczuk. Jednocześnie podkreśla, że akcja nie trwała na tyle długo, by mogła zagrażać zdrowiu maluchów. - Od momentu wyjścia z budynku do wejścia z powrotem minęło zaledwie 2,5 min - zapewnia. Nerwy rodziców jednak rozumie. - Przepraszam i myślę, że to się więcej nie powtórzy. Proszę jednak, żeby spojrzeli na drugą stronę medalu. Gdybyśmy ćwiczeń nie zrobili , a odpukać, coś by się naprawdę stało,
wtedy żal byłby większy - wskazuje.

- Alarmy przeciwpożarowe są potrzebne i wymagane przepisami. Wskazane jest, by odbywały się w jak najbardziej prawdopodobnych warunkach. W przypadku prawdziwego pożaru uczniowie też nie mieliby raczej szans, by zdążyć pójść po ubrania do szatni - komentuje Jerzy Jasiński, wicedyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Jednak w związku z ostrym atakiem zimy w tym wypadku należało podejść do ćwiczeń z bardzo dużą rozwagą i zobaczyć, czy nie można tego zorganizować inaczej, czy nawet przenieść na inny termin - wskazuje Jasiński.

Zdzisław Szudrowicz, pomorski kurator oświaty, także uważa, że termin akcji był nietrafiony. - Ale nie mogę występować o ukaranie dyrektora za działanie, którego wypełnienie było obowiązkowe i zgodne z prawem. Niemniej wizytator dokładnie się tej sprawie przyjrzy - zapewnia Szudrowicz.

Ewakuacja to obowiązek szkoły
Przepisy nie określają tego, w jaki sposób przeprowadzić ćwiczenia ewakuowania dzieci ze szkoły. W rozporządzeniu ministra sprawiedliwości jest tylko mowa o tym, że właściciel lub zarządca obiektu przeznaczonego dla ponad 50 osób powinien co najmniej raz na 2 lata przeprowadzać praktyczne sprawdzenie organizacji oraz warunków ewakuacji z całego obiektu. W przypadku szkół czy przedszkoli próbną ewakuację powinno się przeprowadzać co najmniej raz na rok w terminie nie dłuższym niż 3 miesiące od dnia rozpoczęcia nauki. Szkoła o ćwiczeniach powiadamia strażaków.
- Dyrektor według własnego uznania powinien dostosować akcję do warunków, zwłaszcza tych atmosferycznych - mówi st. kpt. Karol Bryś z KM PSP w Gdańsku. - W tym przypadku podjęto bardzo odważną decyzję, biorąc pod uwagę to, że każdy rodzic dba o zdrowie pociech. Nic by się nie stało, gdyby strefę bezpieczeństwa wyznaczono np. w sali gimnastycznej, a nie na podwórku. Możemy przyjechać i przyglądać się ćwiczeniom, ale w sposób ich przeprowadzania nie ingerujemy - dodaje Bryś.

Polecamy w internetowym wydaniu: Stadion PGE Arena w Gdańsku już bursztynowy

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (31)
Zobacz także