Działki od posła
– Poseł Myler wziął od nas pieniądze na zakup działek. Nie zobaczyliśmy ani gruntów, ani gotówki – twierdzi przedsiębiorca z Wrocławia. – To ja zostałem oszukany – broni się parlamentarzysta.
Zaufałem panu Mylerowi, między innymi dlatego, że jest posłem, a on po prostu mnie oszukał – przekonuje Marek Ciesielski, szef wrocławskiego oddziału polsko-niemieckiej firmy Holker. Parlamentarzysta SLD stanowił element układanki, która dla Ciesielskiego miała okazać się interesem życia. Dziś, jak twierdzi, został bez pracy.
Poselski zakup
Holker to firma developerska. Zajmuje się wykupem ziemi, którą następnie odsprzedaje wielkim sieciom handlowym. Właśnie taką operację zamierzała przeprowadzić w Rawiczu. Na rogatkach miasta miał powstać dyskont spożywczy. – Interesowały nas cztery działki. Dwie z nich należały do miasta, jedna do firmy Gazomet, jedna do Tadeusza Mylera. Skontaktowałem się więc z posłem – wspomina Ciesielski. Myler zgodził się sprzedać swoją działkę, postawił jednak pewne warunki. – Chciał sam kupić grunty od miasta i Gazometu, a potem zbyć nam je razem ze swoją ziemią – wspomina biznesmen. Ciesielski przekazał mu na ten cel zaliczkę w wysokości 350 tysięcy złotych. Wkrótce pojawiły się pierwsze trudności.
Nie ma gruntów, nie ma kasy
Zgodnie z aktem notarialnym, wrocławska firma miała przejąć działki najpóźniej do 31 lipca 2004 r. – Do tego czasu nie otrzymałem ani gruntów, ani wyłożonych wcześniej pieniędzy – wyjaśnia Ciesielski. Tymczasem poseł Myler zażądał od wrocławskiej firmy kolejnych pieniędzy. – Tłumaczył, że załatwił warunki zabudowy. Nadal jednak nie był właścicielem interesujących nas działek – zaznacza Ciesielski. Koniec końców Myler sprzedał swoją działkę zupełnie innemu kontrahentowi, a Ciesielski rozpoczął boje o odzyskanie zaliczki. Efekt: wizyta komornika w salonie samochodowym należącym do posła. – Ostatecznie udało mi się odzyskać zaledwie 200 tysięcy – zaznacza Ciesielski.
Oszukali mnie
– To ja zostałem oszukany – twierdzi tymczasem Tadeusz Myler. Według niego to wrocławska firma nie wywiązała się z umowy. – Kontrakt był w realizacji. Załatwiłem decyzję o warunkach zabudowy i wiele innych uzgodnień medialnych. Wszystkie działki miałem przygotowane do zakupu. Jedna miała być w wieczystym użytkowaniu. Tymczasem kontrakt został przez drugą stronę zerwany. Poniosłem z tego tytułu koszty i to niemałe, a jednak część kwoty zwróciłem – podkreśla Myler. Poseł podważa też wiarygodność firmy. Twierdzi, że kiedy Ciesielski zjawił się u niego w ogóle nie miał zarejestrowanej firmy. – Posiadam dokumenty, w świetle których jest on oszustem – przekonuje Myler.
Do końca życia
Interes nie wypalił, a przedsiębiorca z Wrocławia znalazł się w niemałych tarapatach. – Moi niemieccy zwierzchnicy powoli wycofują się z interesów w Polsce. Ja zostałem bez pracy, a region stracił cennego inwestora – zaznacza Ciesielski i zaraz dodaje. – Mimo że widoki na odzyskanie pieniędzy są raczej marne, będę ścigał posła do końca życia. Nie odpuszcza także Tadeusz Myler. Zapowiada on, że jego prawnicy pracują nad pozwem cywilnym przeciw Ciesielskiemu.
Na prośbę przedsiębiorcy z Wrocławia jego imię, nazwisko oraz nazwa firmy zostały w tekście zmienione.
Robert Szudra naczelnik wydziału gospodarki gruntami w Rawiczu:
Tadeusz Myler starał się o dwie działki należące do gminy. Absolutnie nie mógł się czuć właścicielem działek. Od uzgodnienia warunków zabudowy do wystawienia gruntów na sprzedaż jest jeszcze daleka droga. Działki nie były nawet wycenione.
Lakierował, chce pieniędzy
Firma z Wrocławia to nie jedyne przedsiębiorstwo, które zarzuca Tadeuszowi Mylerowi nieuczciwość. Przed wydziałem gospodarczym Sądu Rejonowego w Lesznie zakończył się proces, w którym przeciw posłowi występował Jacek Ratajczak – właściciel firmy lakierniczej spod Kościana. W 2002 roku Myler oddał do jego warsztatu zabytkowe alfa romeo. – Auto zostało polakierowane. Wykonaliśmy przy nim także drobne prace blacharskie – tłumaczy Ratajczak. Poseł twierdził, że taka usługa w ogóle nie została wykonana. Sąd stanął jednak po stronie Ratajczaka i nakazał Mylerowi zapłacić blisko 5,5 tysiąca złotych, odsetki oraz koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny.
Łukasz Zalesiński