Działki, działkowcy i relikt komunizmu
Barbara Stępowska na swą działkę przychodzi
nawet zimą. Teraz pali stare chwasty, cieszy się kwitnącymi
przebiśniegami. Nie wie, że w Sejmie leżą już dwa konkurencyjne
projekty ustawy, które mają uszczęśliwić działkowców - pisze
"Dziennik Łódzki".
"Nie chciałabym, żeby coś się zmieniało" - mówi kobieta, która od 25 lat ma działkę przy al. Rydza-Śmigłego, niemal w centrum Łodzi. W całym kraju jest 966 tysięcy takich działkowców, jak pani Barbara, uprawiających 44 tysiące hektarów ziemi. W samym tylko województwie łódzkim znajduje się 46 tysięcy działek i 358 pracowniczych ogródków działkowych - podaje dziennik.
Prawo i Sprawiedliwość chce, by użytkownicy pracowniczych ogródków działkowych wykupili swoje działki na własność. Projekt Polskiego Związku Działkowców zmienia nazwę ogródków z pracowniczych na rodzinne i ma zapewnić większe bezpieczeństwo działkowcom - informuje gazeta.
PiS proponuje, aby działkowcy mogli w ciągu dwóch lat kupić uprawiany kawałek ziemi nawet z 95-procentową bonifikatą. "Chcemy, by tą bonifikatą była objęta jak najszersza grupa" - mówi poseł Tomasz Markowski, który w PiS zajmuje się projektem tej ustawy. Wśród uprawnionych do bonifikaty znaleźliby się emeryci, renciści, wdowy i wdowcy po nich, bezrobotni. Kolejne zniżki przysługiwałyby za okres uprawiania działki - podaje "Dziennik Łódzki".
Według szacunków PiS, średnia cena działki z 95-procentową bonifikatą wyniesie 150 zł, a bez bonifikaty 3 tysiące zł. Pod uwagę bierze 300-metrową działkę, gdzie metr kwadratowy ziemi kosztuje 10 zł. Jeśli działkowiec nie zechce wykupić ziemi, mógłby podpisać z gminą umowę na jej dzierżawę - pisze "Dziennik Łódzki".
Projekt PiS-u wywołał wielką krytykę Polskiego Związku Działkowców. Jej efektem był własny projekt ustawy PZD o rodzinnych ogródkach działkowych, który w marcu złożono w Sejmie. Eugeniusz Kondracki, prezes Polskiego Związku Działkowców, zachwala projekt ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. "Kto zechce, będzie mógł założyć księgę wieczystą" - zapewnia w gazecie. "Będzie zakładana dla całego ogrodu, więc koszty będą małe".
"Jeśli powstał konkurencyjny projekt, to oznacza, że działacze PZD muszą czuć się zagrożeni" - twierdzi Tomasz Markowski. "Oburzenie pewnie jest tak duże, bo nasza ustawa przewiduje likwidację PZD, reliktu tamtej epoki. Nic dziwnego, że władze związku i prezesi ogródków protestują. Roczny wpływ ze składek działkowców to 7 milionów złotych" - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu". (PAP)