Polska"Działania Piskorskiego były bezprawne"

"Działania Piskorskiego były bezprawne"

Próba zerwania sobotniego posiedzenia Rady Naczelnej Stronnictwa Demokratycznego przez szefa partii Pawła Piskorskiego i zawieszenie ośmiu członków Rady było bezprawne - uznał Naczelny Sąd Partyjny SD, o czym poinformował zawieszony przewodniczący RN SD Krzysztof Góralczyk. Z kolei Piskorski powiedział, że obrady i decyzja sądu są niewiążące, ponieważ - jak mówił - członkowie sądu są zawieszeni w swoich prawach.

26.10.2009 | aktual.: 26.10.2009 21:23

Jak poinformował rzecznik prasowy RN SD Adam Zyzman, sąd partyjny po zapoznaniu się z nagraniem sobotnich obrad Rady Naczelnej uznał jej posiedzenie za zgodne ze statusem SD. Sąd partyjny potwierdził też legalność przyjętych wówczas przez Radę uchwał, m.in. w sprawie zwołania Nadzwyczajnego Kongresu partii, który ma podjąć decyzję o odwołaniu Piskorskiego.

Góralczyk poinformował, że sąd powołał trzyosobowy zespół orzekający, który 5 listopada ma rozpatrzyć przyjęty przez Radę wniosek o zawieszenie członkostwa Piskorskiego w partii do czasu Kongresu Nadzwyczajnego, który ma się odbyć 21 listopada. Kolejna z przyjętych w sobotę uchwał zakazuje Piskorskiemu jakichkolwiek działań w związku ze sprzedażą majątku partii.

- Nie mogło być innej decyzji. Posiedzenie Rady Naczelnej było przeprowadzone z najwyższą starannością, żeby nie można było zarzucić żadnych uchybień formalnoprawnych, gdyż spodziewałem się, że Paweł Piskorski będzie próbował torpedować posiedzenie Rady, gdy tylko się zorientuje, że jest w mniejszości - powiedział Góralczyk.

W poniedziałek obradował także Zarząd Główny SD. Piskorski nie chciał ujawnić szczegółów posiedzenia. Powiedział jedynie, że przyjęto zasady postępowania, jakie będą obowiązywały w najbliższych dniach w Stronnictwie. - Nie dopuścimy, aby w SD nie obowiązywały procedury demokratyczne, co oznacza, że nie może być takiej sytuacji, by cały czas te same osoby decydowały o wszystkim co się dzieje w Stronnictwie, a wszystkie pozostałe były do tego niedopuszczane - zaznaczył.

Piskorski podkreślił, że obecnie pracuje zespół prawny, który przygotowuje odpowiednie rozwiązania co do zaistniałej sytuacji, tak by wszystko było załatwione z największą dbałością i starannością formalno-prawną. Dodał, że o przyjętych procedurach działania w ciągu najbliższych dni poinformuje członków Stronnictwa.

W sobotę Piskorski wraz z grupą sprzyjających mu działaczy wyszedł z posiedzenia Rady Naczelnej. Zwołał zebranie Zarządu Głównego SD, który zawiesił ośmiu członków Rady w prawach. Członek ZG SD Marcin Kalek wydał oświadczenie, którym stwierdził, że Rada Naczelna "utraciła możliwość podejmowania prawomocnych decyzji". Piskorski stwierdził, że zamieszanie w SD wynika z dążenia "starych działaczy" do utrzymania władzy w partii "za każdą cenę".

Góralczyk ocenił, że Piskorski dokonał zamachu na wewnątrzpartyjną demokrację. - Nie rozumiem motywów jego działania, ale łamie wszystkie elementarne zasady demokracji wewnątrzpartyjnej - powiedział Góralczyk.

Zastępca sekretarza generalnego SD Jan Artymowski uznał za niezrozumiałe działania przeciwników Piskorskiego w sytuacji, gdy Stronnictwo po raz pierwszy od 20 lat ma szanse powrotu do działalności politycznej. W jego ocenie oponenci Piskorskiego, którzy próbowali dokonać przewrotu w partii uznali, że to ostatni moment powrotu do stanu sprzed lutego, który "oznaczał polityczny niebyt Stronnictwa".

Według Góralczyka i wiceszefa SD Jana Klimka decyzję o zwołaniu kongresu oraz skierowaniu do sądu partyjnego wniosku o zawieszeniu Piskorskiego Rada podjęła, gdy kworum nie było jeszcze zerwane. Tłumaczyli, że RN liczyła 68 osób, a więc wymagane kworum wynosiło 34 osoby.

Także inny zawieszony członek Rady Lesław Lech ocenił, że uchwała o zwołaniu kongresu jest prawomocna. - Nie może być tak, że organ niższego szczebla w trakcie posiedzenia organu wyższego szczebla wychodzi sobie na obrady - podkreślił.

Góralczyk pytany o przyczyny tak radykalnych postaw wobec Piskorskiego, którego osiem miesięcy temu działacze SD wybrali na przewodniczącego niemal przez aklamację (wówczas poparło go 98 spośród 102 delegatów kongresu), mówił o utracie zaufania do lidera. - Jego zwycięstwo było efektem pewnego porozumienia. Niestety Paweł Piskorski zaraz po kongresie przestał z jednej strony realizować wytyczne i linię programową SD, a z drugiej zaczął sprawować rządy w sposób apodyktyczny i dyktatorski, nie licząc się w ogóle z członkami najwyższych władz - podkreślił.

Inny zarzut, który stawiają oponenci Piskorskiego to niejasności związane ze sprzedażą nieruchomości należących do partii, który to proces rozpoczął się w lipcu. Piskorski mówił wówczas, że jego celem jest uporządkowanie wszystkich spraw formalno-majątkowych Stronnictwa do końca grudnia. Podkreślał, że sprzedane muszą być wszystkie nieruchomości SD, gdyż Państwowa Komisja Wyborcza wymusza na partii sprzedaż majątku, na którym prowadzona jest działalność gospodarcza. Stronnictwo posiada wiele nieruchomości, położonych w atrakcyjnych lokalizacjach, m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Szczecinie, Elblągu, Bielsku-Białej oraz Jeleniej Górze.

Góralczyk przyznał, że Rada Naczelna mając jeszcze zaufanie do Piskorskiego podjęła uchwałę wyrażającej zgodę, żeby to zarząd zajął się sprzedażą tych nieruchomości. Jak dodał warunkiem było, że nie zostaną one sprzedane poniżej wartości rynkowej, a każdy członek Rady będzie miał dostęp do szczegółowych informacji i dokumentów dotyczących tego procesu. - Stronnictwo chce kontynuować sprzedaż nieruchomości, ale pod własną kontrolą - powiedział Góralczyk.

Artymowski podkreślił jednak, że zarząd partii nie ma zamiaru ani zatrzymywać sprzedaży majątku, ani go gwałtownie przyspieszać. Decyzję o sprzedaży podejmuje cały zarząd, a nie sam przewodniczący czy jakieś nieformalne grono osób. Na razie jednak, jak dodał, nie udało się sprzedać żadnego z budynków należących do Stronnictwa.

Artymowski powiedział, że to właśnie główni rozłamowcy są najbardziej zainteresowani niesprzedawaniem nieruchomości SD. Jako przykład podał Lesława Lecha, który mieszka w jednej z kamienic we Wrocławiu należącej do partii. Ten zapewnia jednak, że nie ma nic przeciwko sprzedaży partyjnego majątku.

- Mogę się jedynie zapytać, dlaczego ci nowi tak zabiegają o szybką sprzedaż majątku? Nie oszukujmy się, ci ludzie którzy przychodzą nie ukrywają, że to będą pieniądze na kampanie, na ich start w wyborach - powiedział Lech. Jego zdaniem pośpiech w sprzedaży byłby uzasadniony, gdyby notowania partii były przynajmniej na poziomie 5%, co dawałoby szanse na przekroczenie progu wyborczego w wyborach. Przypomina ponadto, że decyzję o sprzedaży majątku partii nie podjął Piskorski, tylko SD dwa lata temu.

Inny zarzut wobec Piskorskiego to niejasności wobec jego majątku. - Paweł Piskorski przychodząc do SD, nas oszukał. Twierdził, że wszystkie prowadzone wobec niego śledztwa prokuratorskie zostały umorzone. Myśmy mu uwierzyli, że to były tylko nagonki polityczne jego oponentów. Dziś okazuje się, że to jest nieprawda, że śledztwa są kontynuowane - powiedział Góralczyk.

Według Lecha ujawnienie tych wszystkich spraw spowodowało spadek w sondażach i zainteresowania stronnictwem. - Dla niektórych ludzi postać naszego lidera wyklucza przystąpienia do partii - dodał. Jego zdaniem na posiedzeniu Rady miał być uchwalony kalendarz wyboru delegatów na kongres partii, który w sposób demokratyczny poddawały wszystkich członków stronnictwa weryfikacji. - Oni chcieli zaś zwołać kongres nadzwyczajny ze starych działaczy całkowicie abstrahując od kilku tysięcy nowych członków SD - powiedział Artymowski. Zaznaczył jednak, że tak naprawdę w SD "nie ma podziału na starych i nowych członków".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)