Dźgnęła nożem, a potem udusiła swoje dziecko poduszką
"Zabiłam, bo nie miałam już siły" - powiedziała policjantom 33-letnia Beata F., która w poniedziałek w domu w Józefowie pod Ożarowem Mazowieckim śmiertelnie ugodziła nożem swoją trzymiesięczną córeczkę Oliwię.
Prokuratura uznała czyn za zabójstwo człowieka, a sąd zastosował trzymiesięczny areszt wobec kobiety, która najprawdopodobniej cierpi na ostry przypadek depresji poporodowej.
- Nie mogłam sobie poradzić z tym, że córka ciągle płacze - mówiła spokojnym głosem Beata F. Od razu przyznała się do winy. Sama też, bezpośrednio po zabójstwie, wezwała policję.
Płaczące dziecko ugodziła nożem w klatkę piersiową. Ponieważ jeszcze żyło, przykryła je poduszką, chwyciła za telefon i wykręciła numer alarmowy. Policja wezwała pogotowie, ale reanimacja trzymiesięcznej Oliwii się nie powiodła.
Prokuratura postawiła kobiecie zarzut zabójstwa i skierowała wniosek o areszt. Wczoraj sąd przychylił się do niego, tłumacząc, że istnieje obawa mataczenia, czyli wpływania przez kobietę na zeznania świadków. Kolejną przesłanką do zastosowania aresztu była surowość kary za zabójstwo.
Tymczasem, według psychiatrów, kobieta jest prawdopodobnie w depresji poporodowej, która często skutkuje zabójstwem niemowlęcia. - Kobieta powinna trafić na oddział psychiatryczny, a nie do aresztu.
Z opisu wynika, że działała pod wpływem depresji i sama nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiła. Umieszczanie chorej osoby w regularnym areszcie może tylko pogorszyć jej stan psychiczny - mówi nam lekarz psychiatra z wieloletnim doświadczeniem.
Również dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dziwi się decyzji o aresztowaniu kobiety i zapowiada, że przyjrzy się sprawie.Tymczasem Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej tłumaczy, że przy zarzucie zabójstwa trudno uniknąć aresztu. - To jednak początek postępowania.
Na razie jest mowa o zarzucie z art. 148 kodeksu karnego, czyli zabójstwa człowieka. Kodeks przewiduje jednak również artykuł 149, który mówi: "matka, która zabija dziecko w okresie porodu lub jego przebiegu, podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat". Być może z taką sytuacją mamy do czynienia tutaj - zaznacza Dariusz Ślepokura. Dodaje jednak, że w orzecznictwie za "okres w przebiegu porodu" uznaje się zwykle kilka tygodni po rozwiązaniu, a nie - jak to było w przypadku Oliwii - trzy miesiące.
Polecamy w wydaniu internetowym: www.warszawa.naszemiasto.pl