Dźgali 70‑latka nożem, bo auto nie chciało odpalić
Przed Sądem Okręgowym w Słupsku
rozpoczął się proces czterech młodych mężczyzn, w tym
dwóch nieletnich, oskarżonych o dokonanie niezwykle brutalnego
napadu i próby zabójstwa.
19.02.2009 13:13
Z uwagi na nieletnich - 16 i 17 lat - sąd jeszcze przed rozpoczęciem przewodu zdecydował o wyłączeniu jawności rozprawy w całości. Przewodniczący składu orzekającego sędzia Robert Rzeczkowski uzasadnił to tym, że za jawnością postępowania nie przemawiają względy wychowawcze.
Z informacji podawanych wcześniej przez prokuraturę wynika, iż do napadu doszło 17 lipca ub. r. w podsłupskiej wsi Stanięcino. Ofiarą był 70-letni mężczyzna. Napastnicy najpierw go pobili, potem skrępowali taśmą i wrzucili do przydrożnego rowu, a następnie okradli jego dom zabierając m.in. 500 zł w gotówce i karty kredytowe.
Z miejsca napaści bandyci chcieli odjechać samochodem ofiary, ponieważ z powodu dodatkowych zabezpieczeń nie potrafili go uruchomić, wyciągnęli mężczyznę z rowu i dusząc go sznurem od żelazka wymusili informacje dotyczące odpalenia silnika. Kiedy udało im się je uzyskać, jeden z napastników zadał ofierze osiem ciosów nożem. Sądząc, że 70-latek nie żyje bandyci ponownie wrzucili go do rowu, przykryli gałęziami i odjechali jego autem.
Mężczyzna przeżył. Po odzyskaniu przytomności udało mu się oswobodzić i wezwać pogotowie oraz policję. Sprawców policjanci zatrzymali trzy doby po napaści. Policjanci odzyskali również niemal całe skradzione przez nich mienie.
Dorosłych sprawców tymczasowo aresztowano, nieletnich umieszczono w poprawczaku.
Sąd po przesłuchaniu obu nieletnich zdecydował, że będą oni odpowiadać za napad jak dorośli, gdyż wchodzili już w konflikt z prawem, a stosowane dotychczas środki wychowawcze - nadzór kuratora i umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym - okazały się nieskuteczne.
Za usiłowanie zabójstwa w związku z rozbojem dorosłym uczestnikom napadu grozi 25 lat więzienia lub dożywocie, wobec nieletnich sąd może orzec 25 lat pozbawienia wolności.
W śledztwie oskarżeni częściowo przyznali się do winy. Prokuratura nie ujawniła jednak, jakich zarzutów dotyczy przyznanie się.