Dżawad al‑Maliki kandydatem szyitów na premiera
Dżawad al-Maliki, członek
kierownictwa szyickiej partii Zew Islamu (Dawa), został "drogą konsensu" nowym kandydatem bloku szyickiego na szefa
pierwszego po upadku Saddama Husajna stałego rządu irackiego.
21.04.2006 | aktual.: 21.04.2006 20:05
Szyici zaproponowali go, aby przełamać trwający od wielu tygodni impas w sprawie obsady stanowiska premiera.
Maliki jest bliskim współpracownikiem tymczasowego premiera Ibrahima Dżafariego, który w lutym otrzymał wstępną nominację na szefa nowego rządu, ale w czwartek zrezygnował z walki o to stanowisko wobec sprzeciwu partii sunnickich, kurdyjskich i świeckich.
Wieczorem główne ugrupowanie sunnickie w parlamencie, Front Zgody, zaakceptowało kandydaturę Malikiego. Wcześniej nie dawano mu większych szans na nominację, bo zyskał sobie opinię twardogłowego radykała szyickiego.
Blok szyickich partii religijnych ma w parlamencie 130 z 275 mandatów i bez poparcia innych ugrupowań nie zdołałby utworzyć rządu.
Na razie nie wiadomo, jak do kandydatury Malikiego odniosą się inne ugrupowania arabskich sunnitów, a także Kurdowie i partie świeckie. Dżafariemu zarzucały one, że jest za słaby i zbyt nieskory do kompromisów, by stanąć na czele rządu jedności narodowej.
Jednak niezależny deputowany kurdyjski Mahmud Osman powiedział w piątek agencji France Presse, że na razie żadne ugrupowanie w parlamencie nie zgłosiło zastrzeżeń wobec Malikiego.
Dżawad al-Maliki ma 56 lat i pochodzi z Hilli, stolicy prowincji Babil. Studiował w Bagdadzie i uzyskał tam doktorat z języka arabskiego. W latach 80., gdy Saddam Husajn zaczął prześladować Dawę, uciekł z Iraku do Syrii. W poprzednim, tymczasowym parlamencie irackim przewodniczył Komisji Bezpieczeństwa.
Parlament, który od wyborów grudniowych zebrał się dotychczas tylko raz, ma zebrać się w sobotę. Oczekuje się, że wybierze swego przewodniczącego, a następnie przystąpi do wyboru prezydenta Iraku i dwóch jego zastępców. Trzyosobowa Rada Prezydencka musi z kolei oficjalnie mianować premiera i przedstawić go parlamentowi do akceptacji.
Chociaż długo oczekiwane porozumienie w sprawie obsady stanowiska premiera zostanie prawdopodobnie uznane za zwycięstwo demokracji, na razie nie wiadomo, czy Maliki - jeśli otrzyma oficjalnie nominację na premiera - okaże się silnym przywódcą, który mógłby dać gwarancję poskromienia przemocy i szybkiej odbudowy gospodarki.
Trwający od lutego pat polityczny odebrał niektórym Irakijczykom wszelką nadzieję.
Zwłoka [w tworzeniu rządu] dowiodła, że eksperyment demokratyczny w Iraku zakończył się niepowodzeniem. Mamy wielu polityków, którzy w gruncie rzeczy nie nadają się na żadne stanowisko - powiedział Adil Abdulamir, 40-letni profesor uniwersytetu w Basrze na szyickim południu kraju.
Największym problemem nie jest sam Dżafari, lecz to, że tym, którzy mieliby go zastąpić, brakuje politycznego doświadczenia w kierowaniu państwem - dodał Abdulamir.
USA widzą w powołaniu rządu jedności narodowej klucz do wygaszenia sunnickiej rebelii antyrządowej i zapobieżenia wojnie domowej między sunnitami i szyitami. Dzięki temu Waszyngton mógłby zacząć wycofywać z Iraku żołnierzy amerykańskich. Obecnie jest ich tam przeszło 130 tysięcy.
Na razie fala przemocy nie słabnie. W piątek w przemysłowym mieście Bajdżi na północy Iraku ekstremiści zatrzymali sześciu żołnierzy irackich wychodzących z restauracji, kazali im ustawić się w szeregu i rozstrzelali. Ogółem w atakach w różnych miastach kraju zginęło co najmniej 17 Irakijczyków, a prawie 20 zostało rannych.