Dyskusja o odpowiedzialności za pogrom w Kielcach
Kilkadziesiąt osób dyskutowało w Kielcach - przed rocznicą pogromu Żydów z 4 lipca 1946 roku - o winie i odpowiedzialności za kielecką zbrodnię sprzed 60 lat. Próba udzielenia odpowiedzi na pytanie: czy jesteśmy winni i za co dziś odpowiadamy, wywołała burzliwy spór o antysemityzm.
Pogrom kielecki spowodowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i dokonaniu na nim rytualnego mordu. Z rąk tłumu, przy ul. Planty 7, zginęło wówczas 37 Żydów (35 zostało rannych) i troje Polaków.
Mirosław Sawicki, były minister edukacji, powiedział, że jako nauczyciel i wychowawca, podpisuje się pod poglądem Leszka Kołakowskiego, iż "człowiek odpowiada zawsze i za wszystko, co się dzieje na całym świecie" w tym sensie, że jeśli nie przyczynia się do zwiększenia sumy dobra, to jest winien tego, że nie zmniejsza sumy zła. W związku z tym, Sawicki uznał, że trzeba przeciwstawiać się wszelkim przejawom antysemityzmu.
Prof. Stanisław Żak, literaturoznawca, który widział pogrom oczyma 14-latka, stwierdził, że zbrodnia sprzed 60. lat naruszyła porządek społeczny, psychologiczny i moralny. Jak wyjaśnił - kara spotkała nie tych, którzy na nią zasłużyli, ludzkim postępowaniem kierowały zwierzęce instynkty zamiast sumienia, a ponadto złamany został podstawowy, odwieczny nakaz boski "nie zabijaj".
Ks. prof. Jan Śledzianowski, teolog i pedagog, autor książki "Pytania nad pogromem", powtórzył swoją opinię, że wydarzenia kieleckie były "wyreżyserowaną" zbrodnią komunistyczną. Wyraził przy tym nadzieję, że "jej ofiary dostąpią jeszcze uhonorowania i chwały", co w żadnym razie "nie będzie hańbą dla miasta".
Emerytowany sędzia Andrzej Jankowski, który poznał wszystkie akta sądowe w sprawie pogromu, podkreślił, że pierwszy proces oskarżonych, odbył się ze skandalicznym naruszeniem przepisów prawa. Zwrócił uwagę, że spośród 50 podsądnych ponad 30 stanowili mundurowi - milicjanci i żołnierze - a co druga ofiara zginęła od kuli lub pchnięcia bagnetem.
Ówczesne organa ścigania przypisały zbrodnię z 4 lipca 1946 r. dwunastu, w większości przypadkowym, osobom m.in. gospodyni domowej, gońcowi, fryzjerowi, szewcowi, woźnemu i psychicznie choremu chłopakowi. W pospiesznym, pokazowym procesie, dziewięciu spośród oskarżonych skazano na śmierć. Wyroki zostały wykonane.
Debatę zorgoanizowało Stowarzyszenia im. Jana Karskiego.(PAP)