Dyrektora łódzkiego szpitala zwolniono za brak działań ws. strajku
Dyrektor szpitala MSWiA w Łodzi Wojciech Szrajber został zwolniony nie za to, że nie chciał zwalniać protestujących lekarzy, ale za brak "energicznych działań" zmierzających do zakończenia strajku - poinformował podsekretarz stanu w MSWiA, Jarosław Brysiewicz.
13.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 18:17
Cały zespół środków i cały zespół czynności był do wykorzystania. W mojej ocenie, wybrano najgorszy z możliwych wariantów, tolerując - bez jakiegokolwiek działania - strajk, który trwał blisko miesiąc. (...) Zawarto porozumienie, czyli zaciągnięto zobowiązanie (o podwyżce płac dla lekarzy), które popchnie tę placówkę w jeszcze gorsze kłopoty - powiedział na konferencji prasowej Brysiewicz, któremu podlegają zakłady opieki zdrowotnej MSWiA.
Podkreślił, że nieprawdziwe są informacje, jakoby resort nakazał Szrajberowi zwalniać strajkujących lekarzy. Nikt panu dyrektorowi takiego polecenia na piśmie nie przekazywał. W dokumentach jest mowa o przywrócenia stanu zgodnego z prawem, co nie jest równoznaczne ze zwalnianiem pracowników (...). Te sugestie dotyczyły tylko tych lekarzy, którzy odmówili udzielenia pomocy osobom, które jej wymagały - powiedział Brysiewicz.
Przypomniał, że do sporu zbiorowego z lekarzami doszło w łódzkim szpitalu już w lutym, a 9 maja w szpitalu rozpoczął się protest. Według Brysiewicza ministerstwo od początku interesowało się legalnością protestu, jednak dyrektor Szrajber zapewniał, że "wszystko jest w jak najlepszym porządku".
Wiceminister SWiA powiedział, że resort ponownie poprosił o zbadanie legalności działań lekarzy, gdy zapowiedziano, że protest przekształci się w strajk okupacyjny. W tej sytuacji Szrajber zwrócił się o zbadanie legalności protestu do Państwowej Inspekcji Pracy, a po uzyskaniu opinii PIP, że strajk jest nielegalny, 29 maja dyrektor sporządził zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa; powiadomił też załogę, że protest jest nielegalny.
Wydawać by się mogło, że konsekwencją takiego stwierdzenia będą dalej idące kroki i takie środki, które zapewnią przywrócenie stanu zgodnego z prawem w tej placówce. Nic podobnego się nie stało - podkreślił Brysiewicz. Zaznaczył, że zamiast tego dyrektor zawarł ze strajkującymi porozumienie w sprawie podwyżek wynagrodzeń.
To wszystko stanowiło podstawę do tego, by rozważyć, czy pan dyrektor jest osobą właściwie reprezentującą organ założycielski - powiedział Brysiewicz. Dlatego - jak wyjaśnił - w poniedziałek, po uzyskaniu opinii związków zawodowych i Rady Społecznej szpitala, zostało wręczone oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę z dyrektorem Szrajberem.
Jej podstawowym powodem nie było, jak podają niektóre media, że dyrektor został zwolniony, bo nie chciał zwalniać. Jej podstawowym powodem było to, że dyrektor w naszej ocenie zaniechał energicznych działań, które miałyby prowadzić do przywrócenia stanu zgodnego z prawem i zapewnienia pełnej opieki naszym pacjentom w szpitalu - dodał Brysiewicz.
Zarzucił też, że w trakcie strajku łódzki szpital kilkakrotnie odmówił pomocy funkcjonariuszom poszkodowanym na służbie, a liczba zabiegów na sali operacyjnej spadła o blisko 200.
Brysiewicz podkreślił ponadto, że łódzki szpital MSWiA od kilku lat "pozostaje w dramatycznej sytuacji finansowej". Szpital w Łodzi ubiegły rok zamknął stratą sięgającą ponad 3 mln zł, przy jednoczesnym wsparciu organu założycielskiego w postaci różnych programów i dotacji na remonty, inwestycje, zamykających się kwotą blisko 6 mln zł - powiedział Brysiewicz.
We wtorkowej wypowiedzi dla PAP Szrajber powtórzył, że dostał polecenie zwolnienia wszystkich strajkujących lekarzy "i było to określone jako jedyny sposób rozwiązania problemu".
Powiedział, że nie uważa, aby nie działał energicznie w celu zakończenia strajku. Odnosząc się natomiast do wyniku finansowego szpitala, o którym mówił Brysiewicz, powiedział, że zeszłoroczny wynik to "41 mln zł zadłużenia wobec 47 mln zł, które zastał". I to jest znacznie poniżej zakładanego deficytu, jaki ten szpital miał osiągnąć - zaznaczył Szrajber.