Dyrektor "Teatru Wielkiego" miał wielką wizję
Marcin K., były dyrektor Teatru Wielkiego w Łodzi, sądzony jest za finansowe przekręty w operze. Wczoraj przed śródmiejskim Sądem Rejonowym składał wyjaśnienia w tej sprawie. Oskarżony przyznał się do winy - pisze "Express Ilustrowany".
Zdaję sobie sprawę, że naraziłem teatr na szkody i chciałbym uzyskać możliwość jej naprawienia - mówił. Miałem irracjonalną wizję opery, która zaistnieje w Europie, a w kasie brakowało pieniędzy na tę wielkość.
Główny zarzut to wyłudzenie na szkodę teatru 850 tysięcy złotych. Zarzut ten obciąża nie tylko byłego dyrektora, ale także producenta filmowego, byłego szefa łódzkiego ośrodka TVP Tomasza F. i pośrednika w zawieraniu impresaryjnych umów Jacka K. Z tej trójki tylko Tomasz F. zaprzecza postawionym zarzutom.
Akt oskarżenia w tej sprawie obejmował siedem osób. Dwie - jeszcze przed procesem, dobrowolnie poddały się karze, a dwie skorzystały z tej możliwości już na rozprawie. Na ławie pozostała zatem trójka.
Według prokuratury, jesienią 2001 roku dyrektor teatru podpisał umowę impresaryjną z zagraniczną spółką. Chodziło m.in. o sprowadzenie do Łodzi artystów i organizację występów. Rzecz jednak w tym, że żadna z zapowiadanych gwiazd nie pojawiła się w Łodzi, chociaż wystawione faktury opiewały na 850 tysięcy złotych.
Marcin K. oskarżony jest także o przywłaszczenie 167 tysięcy złotych nierozliczonych zaliczek i delegacji pobieranych z kasy teatru. Na jedną z delegacji wziął 28 tysięcy złotych.
Następna rozprawa 30 marca.
(Polskapresse)