Dyrektor France Telecom został ministrem
Francuski minister gospodarki i
finansów Herve Gaymard złożył rezygnację ze stanowiska w
związku z aferą wokół jego mieszkania służbowego. Nowym szefem
resortu został dyrektor France Telecom, Thierry Breton.
Premier Jean-Pierre Raffarin przyjął dymisję Gaymarda tuż po jej złożeniu i zgłosił prezydentowi Jacquesowi Chiracowi, który ją zatwierdził.
W kilka godzin później prezydent mianował Bretona, powszechnie podziwianego za wyprowadzenie France Telecom z kryzysu zadłużeniowego w 2002 roku. Breton był uważany za jednego z najpoważniejszych kandydatów na ministra gospodarki w listopadzie, gdy ostatecznie został nim Gaymard.
Przyczyną dymisji Gaymarda, uważanego za pupila Chiraca, była krytyka, jaką ściągnął na siebie, zajmując bardzo drogie, luksusowe mieszkanie służbowe i udzielając wyjaśnień sprzecznych z rzeczywistością.
Jak ujawnił 16 lutego tygodnik satyryczny "Le Canard enchaine", 1 lutego 44-letni minister wprowadził się z żoną i ośmiorgiem dzieci do służbowego, luksusowego mieszkania o powierzchni 600 metrów kwadratowych, położonego w pobliżu Pól Elizejskich w Paryżu. Komorne za nie - płacone przez państwo - wynosi 14 tys. euro miesięcznie.
Rodzina Gaymard wprowadziła się do tego mieszkania z pięciorgiem służby, również opłacanej przez państwo. Prasa nie bez ironii przytaczała w tym kontekście słowa ministra o konieczności ograniczania wydatków publicznych.
Po ujawnieniu sprawy przez tygodnik, minister zobowiązał się do rychłego opuszczenia "służbowego lokalu". Jednocześnie jednak przedstawiał się jako osoba niemajętna, niejako zmuszona do korzystania z przysługującego mu mieszkania funkcyjnego.
Tymczasem prasa ujawniła, że stan posiadania ministra bynajmniej nie stawia go w sytuacji przymusowej. Dziennik "Liberation" ujawnił, że minister jest właścicielem dwóch domów na prowincji i trzech apartamentów, w tym jednego w Paryżu przy bulwarze Saint-Michel, a wartość tych nieruchomości szacowana jest na ok. 2 mln euro.
Zdaniem piątkowego "Le Monde", Gaymard skompromitował się nie tylko tym, że jako minister nawołujący innych do oszczędności, sam bynajmniej nie zamierzał realizować tych wezwań, ale przede wszystkim sprzecznymi z rzeczywistością wyjaśnieniami. "To nie jest już afera mieszkaniowa, to kryzys zaufania" - pisze "Le Monde".
Zdaniem gazety, jeden z ważniejszych członków rządu, zdyskredytował się politycznie.