Dyr. szpitala MSWiA nie zwolni strajkujących lekarzy
Dyrektor szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Łodzi zapowiedział, że nie rozwiąże umowy o pracę ze strajkującymi lekarzami. Przyznał, że sugestie o ich zwolnieniu otrzymał od szefa departamentu zdrowia MSWiA. Lekarze zapowiadają kontynuacje protestu.
Przez kilka godzin lekarze i dyrektor zamknięci w sali konferencyjnej zastanawiali się nad rozwiązaniem problemu._ Po rozmowach z kolegami i dyrektorem postanowiliśmy kontynuować strajk_ - powiedział Mariusz Maruszyński przewodniczący komitetu strajkowego w MSWiA.
Dyrektor Wojciech Szrajber przyznał, iż próbował przekonać lekarzy, że strajk nie ma sensu. Bezskutecznie. Zapowiedział jednak, że pomimo kontynuowaniu przez nich protestu, nie podejmie decyzji o zwolnieniu lekarzy z pracy. Nie mogę zgodzić się na zwolnienie tak licznej, ok. 80 osobowej grupy zawodowej. To zagrażałoby funkcjonowaniu placówki. Rano podejmę decyzję co do mojej osoby - powiedział.
Wcześniej PAP informowała, że strajkujący lekarze prowadzili rozmowy z dyrekcją placówki. Lekarze domagali się 30% podwyżki, a władze szpitala - natychmiastowego zawieszenia strajku.
Rozmowy zostały przerwane w poniedziałek po tym, jak dyrektor placówki Wojciech Szrajber poinformował, że uznaje strajk za nielegalny i złożył doniesienie do prokuratury. Swą decyzję oparł na opinii Państwowej Inspekcji Pracy, która uznała, że lekarze nie dopełnili wszystkich obowiązujących procedur wynikających z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Dyrektor poinformował również lekarzy, że w stosunku do organizatorów i uczestników strajku będzie można - zgodnie z prawem - podjąć decyzje dyscyplinarne oraz domagać się od nich odszkodowania za szkody wyrządzone w czasie nielegalnego strajku.
Najważniejsza kwestia to pieniądze. Naszym zdaniem muszą znaleźć się źródła finansowania. To nie może być tylko na papierze - twierdzi Mariusz Maruszyński (z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu). .
Dyrektor placówki uważa, że najważniejsze dla dalszych rozmów z lekarzami jest przerwanie lub zawieszenie przez nich strajku. Przyznał, że lekarze uznali, iż oddanie sprawy do prokuratury "otwiera drogę do prawnego zdefiniowania, czy strajk jest legalny, czy nie".
Rzecznik MSWiA Tomasz Skłodowski powiedział dziennikarzom, że "na obecnym etapie wiele wskazuje na to, że strajk jest nielegalny". Dodał, że ponieważ organem założycielskim szpitala jest MSWiA, jeżeli wpłynie oficjalne stanowisko komitetu strajkowego o kontynuacji protestu, "będzie rozważana możliwość dyscyplinarnego zwalniania strajkujących lekarzy w trybie natychmiastowym".
Protest w szpitalu MSWiA trwa od 9 maja. W ubiegły czwartek lekarze zaostrzyli jego formę i rozpoczęli strajk okupacyjny. W tym samym dniu minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn polecił opracowanie analizy na temat możliwości i ewentualnych skutków likwidacji tej placówki. Pytany o to Skłodowski powiedział we wtorek: "wygląda na to, że kwestia ewentualnej likwidacji szpitala na tym etapie nie jest rozważana".
Rano przed budynkiem szpitala ma się odbyć pikieta poparcia dla strajkujących lekarzy zorganizowana przez ich kolegów z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Również Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi oświadczyła, że nie będzie nawoływać lekarzy do zawieszenia akcji strajkowej.
Sprawę legalności strajku przejęła prokuratura okręgowa w Łodzi i w najbliższych dniach ma zapaść decyzja o wszczęciu postępowania w tej sprawie. Będziemy badać czy doszło do zachowania wymogów określonych przez ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i czy strajk jest legalny - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
W Łódzkiem akcja strajkowa prowadzona jest w ponad 30 placówkach, w tym w 28 szpitalach. We wtorek strajk zawiesili lekarze w szpitalu w Pabianicach, po podpisaniu porozumienia z dyrekcją placówki. Wcześniej po podpisaniu porozumień płacowych z dyrekcjami placówek akcja zawieszona została w dwóch szpitalach - w Pajęcznie i Piotrkowie Trybunalskim - poinformował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w regionie łódzkim, Sławomir Zimny. Zapowiedział, że do akcji jednak mają przyłączyć się kolejne placówki ochrony zdrowia.
Większość szpitali, w których trwa protest funkcjonuje na zasadzie "ostrego dyżuru", wykonywane są w nich zabiegi i udzielane porady tylko w przypadkach zagrożenia życia. Nieczynne są działające przy szpitalach przychodnie.
W Łodzi protest lekarzy trwa m.in. w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki, szpitalu wojewódzkim im. Kopernika - jednej z największych placówek w regionie - oraz szpitalu dziecięcy im. Korczaka. W akcji protestacyjnej biorą także udział szpitale powiatowe oraz szpitale wojewódzkie m.in. Bełchatowie, Sieradzu i Zgierzu.
Protest okupacyjno-rotacyjny rozpoczęły pielęgniarki i położone ze szpitala wojewódzkiego w Sieradzu. Pielęgniarki pracują normalnie i nie odchodzą od łóżek pacjentów, ale po zakończonym dyżurze zostają w szpitalu - poinformowała rzeczniczka prasowa szpitala Grażyna Kieszniewska. W sieradzkim szpitalu pracuje ponad 450 pielęgniarek i położnych. Od tygodnia podobny protest okupacyjny prowadzą pielęgniarki z łódzkiego szpitala im. Biegańskiego.
Nie odstępujemy od akcji protestacyjnej, wręcz odwrotnie - będzie się ona rozszerzać, tak aby przyspieszyć decyzję na górze - powiedziała sekretarz ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Łodzi Zenona Czarnecka.
Protestujący lekarze i pielęgniarki domagają się 30% podwyżek natychmiast i 100% w 2007 r. oraz zwiększenia wydatków na służbę zdrowia.