"Dyplomatyczna presja" Izraela na Iran
Izrael opowiada się za polityką presji
dyplomatycznej na Iran - oświadczył szef resortu
obrony Izraela Szaul Mofaz.
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 10:28
Tego rodzaju presja - podkreślił - może być najskuteczniejszym narzędziem w działaniach, mających powstrzymać irańskie ambicje atomowe i próby pozyskania przez ten kraj broni jądrowej. Mofaz wypowiadał się po spotkaniu z przebywającą na Bliskim Wschodzie sekretarz stanu USA, Condoleezzą Rice.
Izraelski minister powiedział, że w toku jego rozmowy z Rice nie poruszono kwestii ewentualnej izraelskiej akcji militarnej przeciwko Iranowi w razie niepowodzenia działań dyplomatycznych.
"Jesteśmy zgodni, że na tym etapie presja dyplomatyczna jest najlepszym rozwiązaniem" - podkreślił Mofaz w wywiadzie dla izraelskiej wojskowej rozgłośni radiowej po spotkaniu z Rice.
W niedzielę amerykański wiceprezydent Dick Cheney ostrzegł, że USA "nie wykluczają żadnej alternatywy", by rozwiązać kryzys, związany z ambicjami atomowymi Iranu. Zaznaczył jednak, że Waszyngton wspiera wysiłki Europy, która chce poprzez dialog skłonić Iran do rezygnacji z militarnego wykorzystania energii jądrowej.
W czasie weekendu Teheran ostrzegł, że nie pozostawi bez odpowiedzi amerykański albo izraelski atak na swoje instalacje nuklearne. Hasan Rohani, który jest sekretarzem generalnym Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu, powiedział Reuterowi, że Zachód nie ma do zaoferowania Iranowi niczego, co mogłoby go skłonić do zrezygnowania z programu atomowego.
Rohani dodał, że w przypadku ataku Iran przyspieszy prace nad wzbogacaniem uranu. Wyjaśnił, że Iran jest na tyle zaawansowany w swoim programie atomowym, że może łatwo i samodzielnie odbudować zniszczone instalacje, używając elementów własnej produkcji. "Nie sądzę jednak, że Stany Zjednoczone wezmą na siebie ryzyko (ataku). Znają nasze możliwości odwetu" - powiedział Rohani. W zasięgu irańskich rakiet znajduje się Izrael, a także amerykańskie bazy w regionie Zatoki Perskiej.