Dym za miliony
Zbił fortunę i przeszedł do legendy dzięki luksusowemu tytoniowi. Ciekawe, co Zino Davidoff powiedziałby na współczesne zakazy palenia? - pisze Jacques Chevalier w "Le Figaro". Artykuł przedrukowuje tygodnik "Forum".
Jeśli Bóg pali hawany, to Zino Davidoff z pewnością jest gdzieś w jego pobliżu. W stulecie urodzin Davidoffa 350 starannie dobranych gości uczciło kilkoma kółkami dymu tego niepospolitego człowieka, jego sukces, wyjątkowy w swoim rodzaju, oraz nazwisko – symbol absolutnej jakości, o którą dbał przy wyrobie swoich cygar. Tego wieczoru w gmachu Bâtiment des Forces Motrices (BFM) w Genewie, wzniesionym w 1886 roku przez inżyniera Turrettiniego, goście Davidoffa mogli obcować z prawdziwym symbolem.
Zakład BFM, ze wszystkimi turbinami i błyszczącymi pompami, zbudowano, aby kontrolować poziom wody w Jeziorze Genewskim i wykorzystać siłę wód Rodanu dla zapewnienia energii okolicznym fabrykom. Potem budynek został przebudowany i dziś służy jako teatr. Dbałość o właściwą miarę i kontrola mocy za pośrednictwem wyrafinowanej techniki… Takie są też dominujące cechy cygar Davidoff. Tych, które powstawały jeszcze przed zerwaniem stosunków z Kubańczykami w 1990 roku, i tych późniejszych – wyrabianych w toku 150 różnych operacji na wyspie San Domingo - pisze Jacques Chevalier w "Le Figaro". Artykuł przedrukowuje tygodnik "Forum".