Dylematy niedoszłych maturzystów
Nie mają zawodu, szansy na studia, prawa do
zasiłku i często nawet pomysłu na to, co dalej - tak "Gazeta
Wyborcza" pisze o tych, którzy nie zdali egzaminu maturalnego.
Tego lata jest ich dwa razy więcej niż zwykle - prawie 100 tysięcy.
W 2003 roku matury nie zdało 52 tys. osób, w ubiegłym roku - niewiele ponad 50 tys. W tym roku tylko na nowym egzaminie dojrzałości poległo ponad 48 tys. osób! Niemal drugie tyle - 45 tys. - nie zdało starej matury.
I choć część starych maturzystów zdobędzie maturę w sierpniu - wtedy są dla nich egzaminy poprawkowe - to i tak według ministerialnych prognoz z początkiem roku szkolnego wszystkich tegorocznych "oblanych" będzie mniej więcej 75 tys.
Ci, którzy ponownie zechcą zdawać nową maturę, będą mogli do niej przystąpić dopiero w styczniu. Nawet jeśli zdadzą, to na przyjęcie na studia będą musieli poczekać kolejne pół roku. A to daje już 12 miesięcy wyczekiwania na garnuszku rodziców.
- Dziesiątki tysięcy młodych ludzi nieprzygotowanych do wejścia na rynek pracy to już problem społeczny. Anna Zawisza, dyrektor departamentu kształcenia ogólnego w Ministerstwie Edukacji uważa, że drogą dla młodych bez matury mogą być uczące zawodu szkoły policealne. Minister edukacji zaapelował już do tych szkół, by w czasie wakacji tworzyły nowe programy i w miarę możliwości poszerzyły ofertę kształcenia zawodowego.
I właśnie te szkoły w maturalnym pogromie dostrzegły swoją szansę. Jak grzyby po deszczu powstają nowe - głównie prywatne. Będą kształcić informatyków, hotelarzy, ochroniarzy, detektywów.
Do walki o absolwentów bez matury szykują się też niektóre prywatne wyższe uczelnie. Wymyśliły dla nich semestry zerowe. Tak będzie np. w Prywatnej Wyższej Szkole Ochrony Środowiska w Radomiu. - To będzie kurs przygotowujący do matury połączony z wykładami z wybranego przez ucznia kierunku, wyjaśnia rektor uczelni prof. Anatol Peretiatkowicz. Słuchacze "zerówki" po zdobyciu matury będą mieć tam zapewnione miejsce na studiach. (PAP)