"Dyktafony po Ziobrze chętnie oddam Owsiakowi"
Nie będę robił teatru. Jeśli od czasu do
czasu zrobię konferencję prasową, to bez dyktafonów i niszczarki -
mówi w rozmowie z "Wprost" Zbigniew Ćwiąkalski. Zakupione przez
poprzednika dyktafony chętnie przekażę na aukcje Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy - zapowiada szef resortu
sprawiedliwości.
10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 07:57
Minister krytykuje swojego poprzednika, który - jego zdaniem - zajmował się głównie kontaktami z mediami. Zaprzecza jednak, że jest anty-Ziobrą. To raczej minister Ziobro jest anty- Ćwiąkalskim - tłumaczy. Ma do mnie jakiś osobisty uraz. Nie mam pojęcia dlaczego. Chociaż kiedyś na studiach oblałem na egzaminie jego brata. Może to jest powód jego wrogiego stosunku do mnie? - żartuje szef resortu sprawiedliwości.
Minister opowiada też o okolicznościach, w których prawdopodobnie został zarejestrowany przez SB jako kandydat na tajnego współpracownika. Fakt ten wyszedł na jaw, gdy kilka dni temu IPN ogłosił kolejną swoich część katalogów. Myślę, że rejestracja miała związek z moim późniejszym stypendium naukowym w 1986 roku. Wyjechałem wtedy na półtora roku do RFN i nic dziwnego, że uważano mnie za osobę atrakcyjną dla bezpieki. Żadna propozycja jednak nigdy nie padła - wspomina Ćwiąkalski. I dodaje, że ma trochę żalu do IPN.
W katalogu szczegółowo opisano działalność opozycyjną takich ludzi jak Jarosław Kaczyński czy Jolanta Szczypińska. W moim przypadku ograniczono się do lakonicznej wzmianki. Tymczasem wiem, że dowody mej działalności się zachowały. Szkoda, że IPN działa wybiórczo - mówi Ćwiąkalski.