Dyduch sugerował Długoszowi niepodpisywanie deklaracji SLD
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch
powiedział, że nie namawiał Henryka
Długosza do rezygnacji z członkostwa w SLD, ale sugerował mu, by
wstrzymał się z podpisywaniem deklaracji partyjnej aż do
wyjaśnienia sprawy.
Długosz, któremu prokuratura zarzuciła utrudnianie postępowania karnego w związku z aferą starachowicką, zrezygnował z członkostwa z partii, mimo iż przez swoje macierzyste koło został pozytywnie zweryfikowany.
Dyduch przyznał, że sugerował, aby wszystkie osoby, wobec których są jakieś zarzuty, wstrzymały się z podpisywaniem deklaracji partyjnych do ich wyjaśnienia. Polityk zaznaczył też, że nawet pozytywna weryfikacja w pierwszej części nie daje pewności, że zostanie ona podtrzymana.
"To był dopiero pierwszy etap całego procesu. SLD wprowadziło zasadę potrójnej weryfikacji - najpierw w kole, później potwierdzenie przez powiat, a następnie ocena przez Sąd Partyjny przy nadzorze rzecznika dyscypliny i członków Zarządu Krajowego SLD" - wyjaśnił Dyduch. Pytany, czy to znaczy, że Długosz nie miał szans na pozytywną weryfikację najwyższych władz partii, powiedział, że "na pewno musiałby wyjaśnić wszystkie okoliczności stawianych mu zarzutów".
Długosz był do 26 lipca liderem świętokrzyskiego SLD. Zrezygnował z kierowania partią w regionie, gdy prokuratura wystąpiła o uchylenie mu immunitetu poselskiego. Długosz sam zrzekł się immunitetu. Zarzuty związane z ujawnieniem informacji o akcji Centralnego Biura Śledczego w Starachowicach oprócz Długoszowi przedstawiono też posłom: Andrzejowi Jagielle (członkowi SLD, który wystąpił z klubu parlamentarnego SLD) i byłemu wiceministrowi SWiA Zbigniewowi Sobotce.