Dworce do rozbiórki i na sprzedaż. Czy to definitywny koniec niektórych linii?
Polskie Koleje Państwowe przedstawiły listę należących do nich obiektów przeznaczonych do rozbiórki. Wyburzenia mają potrwać do początku następnego roku, a zestawienie zawiera zarówno obiekty skrajnie zniszczone, jak i te zachowane w całkiem dobrym stanie. Coraz więcej nieruchomości kolejowych trafia także w ręce prywatne oraz na własność samorządów lokalnych.
13.06.2015 10:56
Na przedstawionej niedawno liście budynków należących do kolei a przeznaczonych do wyburzenia znalazły się przede wszystkim budynki gospodarcze, magazynowe, szalety, rampy, opuszczone zabudowania mieszkalne, obiekty infrastruktury kolejowej takie jak nastawnie, wieże ciśnień czy posterunki dróżnika. Pośród ponad 2000 pozycji w zestawieniu znalazło się również niemal 60 budynków stacyjnych.
- Na listę obiektów przeznaczonych do rozbiórki trafiły te budynki stacyjne, które od długiego czasu nie pełnią już żadnej z funkcji dworcowych, a z punktu widzenia spółki PKP są po prostu zbędne – mówi WP Paulina Jankowska z Biura Prasowego Polskich Kolei Państwowych S.A.
Nie zawsze oznacza to jednak, że są to budynki znajdujące się przy wyłączonych z ruchu pasażerskiego liniach kolejowych. Na wielu przystankach kolejowych, których częścią były wspomniane budynki dworcowe, wciąż zatrzymują się pociągi osobowe. Taka sytuacja ma miejsce chociażby w dolnośląskim Wróblinie Głogowskim, zachodniopomorskim Łubowie czy na przystanku Wodzisław Śląski Radlin. Od dawna jednak najczęściej nie można skorzystać z istniejącej w nich poczekalni lub kupić biletu w kasie.
Przeznaczone do wyburzenia budynki stacyjne są zróżnicowane pod wieloma względami, m.in. stanu technicznego czy kubatury. Czasem są to niewielkie obiekty, jednokondygnacyjne, z dwoma pomieszczeniami, czasem zaś – spore, kilkupiętrowe budowle. Część budynków znajduje się w stosunkowo nie najgorszym stanie, a do niedawna pełniły jeszcze funkcje inne niż dworcowe. Inna część jednak to kompletne ruiny, pozbawione stolarki okiennej i drzwiowej, spalone. Na liście obok budynków stacyjnych stawianych za „późnego Gierka” znajdują się obiekty z wieku XIX.
- Na wykazie nie zostały umieszczone budynki, które znajdują się w ewidencji lub rejestrze zabytków danego województwa. Specyficzna sytuacja ma miejsce w Bytomiu, gdzie społeczność lokalna podejmuje próby wpisania na listę zabytków przeznaczonego przez nas do zburzenia dworca Bytom Bobrek. Dopóki nie zapadnie ostateczne w tej sprawie rozstrzygnięcie, nie podejmujemy prac rozbiórkowych – dodaje Paulina Jankowska.
Zdarzają się również przypadki, gdy na listę do wyburzenia trafiają obiekty, których wcześniej nie udało się kolei sprzedać. Tak jest z budynkiem dworcowym w Czeluścinie w województwie wielkopolskim. Jeszcze w ubiegłym roku oferta sprzedaży obiektu znalazła się w prospekcie projektu „Dworzec na własność” dla regionu poznańskiego. Orientacyjna cena parterowego budynku o powierzchni ok. 100 m2 wynosiła 60 tys. złotych, jednak nie znalazł się na niego żaden kupiec.
Łącznie koszt wyburzenia wszystkich 2000 obiektów ma kosztować około 17 mln złotych, przy czym kolej liczy na zwrot części środków ze sprzedaży odzyskanych materiałów. Tę kwotę na chwilę obecną szacuje się na ok. 1,8 mln złotych. Najwięcej obiektów zniknie z krajobrazu na terenie województwa śląskiego, bo aż 561, zaś najskromniejsza liczba wyburzeń obejmie województwo świętokrzyskie – jedynie 21.
Wyburzenia powodują fizyczne zniknięcie budynków należących do kolei, jednak od wielu lat mnóstwo obiektów niegdyś stanowiących własność PKP zmienia swoich właścicieli i bardzo często również funkcje. Część zabudowań, w szczególności dworców, trafiła w ręce prywatne, część została przekazana lub sprzedana jednostkom samorządu terytorialnego. W znacznym stopniu przyczyniły się do tego dwa programy realizowane przez PKP S.A. – „Dworzec na własność” oraz „Tanie Mieszkanie”. Drugi z programów obejmuje sprzedaż nieruchomości mieszkalnych o zróżnicowanym metrażu i w dosyć konkurencyjnych cenach – w tym roku na sprzedaż wystawiono około 360 mieszkań. W ubiegłym roku udało się ich sprzedać nieco ponad 100, dzięki czemu do kasy spółki trafiło około 8 mln złotych.
„Dworzec na własność” to program, który PKP realizuje już od kilku lat. Powody sprzedaży są podobne jak powody wyburzeń – spółka uznaje obiekty za zbędne, tyle że w tym przypadku liczy na możliwość pewnego zysku.
- Są to często bardzo atrakcyjne obiekty w dobrych lokalizacjach. Mogą zostać z powodzeniem zagospodarowane przez nowych właścicieli, a PKP S.A. ogranicza dzięki sprzedaży ponoszone przez spółkę koszty. W ofercie znajdują się nieruchomości o wysokim potencjale inwestycyjnym - to między innymi duże obiekty biurowe, nieruchomości na terenach kolejowych i zabudowane byłą infrastrukturą kolejową oraz rozległe nieruchomości gruntowe – mówi WP Paulina Jankowska z PKP S.A.
O ile nie budzi zdziwienia sprzedaż dworców znajdujących się przy wyłączonych z ruchu pasażerskiego liniach kolejowych, czy nawet takich, na których ruch ten odbywa się z niewielką częstotliwością, o tyle pewne zdziwienie może budzić fakt wystawienia na sprzedaż obiektów w dużych miastach przy dużych i ważnych liniach, jak np. w Dąbrowie Górniczej czy Będzinie. W pierwszym ze wspomnianych miast co prawda znajdują się aż cztery budynki dworcowe, jednak wszystkie zamknięte na głucho. Władze miasta prowadziły przez długi czas rozmowy w sprawie przejęcia dworca przy Kolejowej, jednak w chwili obecnej w dalszym ciągu brak konkretnych ustaleń.
- Od lat próbujemy z PKP wypracować kompromis w kwestii dworca. Podpisaliśmy nawet porozumienie, w którym na siebie wzięliśmy opracowanie i sfinansowanie koncepcji zagospodarowania całego terenu wokół budynku w centrum, jednak kolej z tego porozumienia się wycofała. Niedawno dostaliśmy propozycję przejęcia dworca w Ząbkowicach, ale za rzekome długi PKP. Kolej żadnych zobowiązań wobec miasta jednak nie ma. Budynki dąbrowskich dworców są praktycznie w ruinie, a oddanie ich za darmo niczego nie rozwiązuje, bo potrzebne są miliony na ich odbudowę - tłumaczy w rozmowie z WP Przemysław Kędzior z Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej.
Prawdopodobnie odpowiada za taki stan rzecz nierentowność obiektów, zarówno tych niewielkich, które generowały koszty eksploatacyjne oraz uposażenia personelu, jak i tych większych, z podobnych powodów. Sprzedaż dworca w ręce prywatne tworzy możliwość tego, że zacznie on na siebie zarabiać, niekoniecznie pełniąc jakiekolwiek funkcje dworcowe, choć zdarzają się obiekty, w których po przejęciu inwestor zgodził się na otwarcie kasy biletowej. Koncepcji zaaranżowania dawnych dworców jest wiele, głównie są to hotele, restauracje, jednak każdy przypadek należy rozpatrywać osobno zgodnie z obowiązującymi planami zagospodarowania przestrzennego. Koszt kupna dworca nie jest duży – zależy oczywiście od powierzchni budynku oraz jego lokalizacji, jednak ceny minimalne to już kilkadziesiąt tysięcy złotych.
W ubiegłym roku kolej sprzedała 21 budynków dworcowych, dzięki czemu do kasy spółki wpłynęło 4,4 mln zł. W roku 2013 sprzedano więcej dworców, bo 25, jednak przychód z nich wyniósł niecałe 3 mln złotych.
Nieużywane przez kolej dworce trafiają także do samorządów lokalnych. Tu mechanizmy zmiany właściciela wyglądają różnie.
- Czasami samorządy decydują się na kupno dworca od PKP, a czasem są one przekazywane jednostkom samorządu terytorialnego w zamian za umorzenie zaległości podatkowych kolei. W przejmowanych od PKP budynkach powstają np. placówki kultury czy ośrodki Straży Miejskiej. Tereny po byłych liniach przeznaczane są przeważnie na drogi lub ścieżki rowerowe – tłumaczy Jankowska.
Ogółem od 2012 r. na rzecz Skarbu Państwu i jednostek samorządu terytorialnego kolej zbyła ponad 200 dworców kolejowych oraz 900 km linii.
- W ciągu ostatnich trzech lat znacząco zintensyfikowaliśmy proces sprzedaży nieruchomości oraz przekazywania ich na rzecz samorządów. Dla PKP S.A. oznacza to ograniczenie kosztów, ponoszonych wcześniej z tytułu utrzymywania zbędnego mienia. Przede wszystkim jest to jednak korzyść dla lokalnych społeczności. Przez lata zaniedbywane obiekty mogą być znów zagospodarowywane - mówi Grzegorz Tomaszewski, Dyrektor Zarządzający ds. Nieruchomości w PKP S.A.
Czy sprzedaż i rozbiórka dworców oznacza definitywny koniec pewnych linii kolejowych? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ dodatkowo należałoby przyjrzeć się, w jakim stanie znajduje się infrastruktura kolejowa przy wyłączonych z ruchu lata temu liniach. Skoro likwidowane są budynki dworcowe przy liniach wykorzystywanych dla ruchu pasażerskiego i co więcej, pociągi zatrzymują się na tychże przystankach, to raczej trudno mówić o tym, że nie da się uruchomić linii bez istnienia dworca. Poczekalnię zastąpi wówczas, co widoczne jest coraz częściej, wiata peronowa, a kasę biletową – możliwość kupienia biletu u konduktora.