ŚwiatDwóch polityków zginęło w zamachu bombowym w Iraku

Dwóch polityków zginęło w zamachu bombowym w Iraku

Dwóch polityków startujących w zaplanowanych na kwiecień wyborach regionalnych zginęło w zamachu bombowym na północy Iraku - donosi AFP.

Dwóch polityków zginęło w zamachu bombowym w Iraku
Źródło zdjęć: © AFP | Ahmad al-Rubaye

26.03.2013 | aktual.: 26.03.2013 12:35

Do tragicznych wydarzeń doszło w leżącym na północy kraju mieście Tuz Churmatu. Bomba była tak potężna, że ofiar nie ocalił pancerny samochód, którym się poruszali. W zamachu ciężko ranny został też burmistrz miasta. Do eksplozji doszło, gdy politycy jechali na inspekcję budowy lokalnej drogi. W zamachu zginął również jeden z ochroniarzy; kolejny doznał obrażeń.

AFP podkreśla, że przed zaplanowanymi na 20 kwietnia wyborami do władz regionalnych zginęło już łącznie 11 kandydatów. Z powodu narastającej fali przemocy, rząd zdecydował o ich przełożeniu w dwóch dużych prowincjach, co według społeczności międzynarodowej poddaje w wątpliwość wiarygodność głosowania.

Położone 175 kilometrów na północ od Bagdadu miasto Tuz Churmatu, zamieszkane jest przez etniczną mozaikę - Arabów, Kurdów i szyickich Turkmenów. Miejscowość leży w samym centrum terytoriów będących przedmiotem sporu pomiędzy władzami centralnymi a autonomicznym Kurdystanem.

Eksperci i dyplomaci wskazują, że spór ten jest jednym z największych długoterminowych zagrożeń dla stabilności Iraku i w skrajnym przypadku może przerodzić się nawet w wojnę domową - pisze AFP. Ostatni zamach jedynie dolewa oliwy do ognia.

Od czasu obalenia brutalnej dyktatury Saddama Husajna, która twardą ręką trzymał w ryzach całe społeczeństwo, Irak rozsadzany jest przez konflikty na tle etnicznym i religijnym. Faworyzowana przez Husajna mniejszość sunnicka uważa, że jest marginalizowana przez rządzącą teraz szyicką większość. Na to wszystko nakłada się spór pomiędzy zamieszkującymi północ kraju Kurdami a zdominowanymi przez Arabów władzami w Bagdadzie.

Od wycofania się ostatnich żołnierzy amerykańskich z Iraku 18 grudnia 2011 roku kraj ten nie wyszedł z kryzysu. Choć przemoc nie sięga poziomów notowanych w latach 2006-2007, ugrupowania rebelianckie w dalszym ciągu stanowią poważne zagrożenie. Ataki zdarzają się niemal codziennie, a w comiesięcznych zestawieniach systematycznie odnotowuje się ponad setkę ofiar śmiertelnych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)