Dwóch Polaków zginęło w pożarze pod Paryżem
Trzy osoby - dwóch Polaków i Francuzka -
zginęły w pożarze, który wybuchł w opuszczonych budynkach
w Bagnolet na północnych przedmieściach Paryża - wynika ze
wstępnych ustaleń policji. Zapaliły się tam tzw. squaty
zamieszkane przez kilkunastu bezdomnych, głównie Polaków.
Jarosław Horak z polskiego konsulatu w Paryżu powiedział, że tożsamość ofiar nie jest jeszcze znana, a wstępną identyfikację policja opiera na zeznaniach świadków. Ustalenie tożsamości może być bardzo trudne - zaznaczył konsul. W budynkach wszystko spłonęło, także dokumenty ofiar.
Dwa niewielkie parterowe domy zajmowane przez Polaków, głównie w młodym wieku, spłonęły w mgnieniu oka. Większość mieszkańców zdążyła wydostać się z budynków, ale znaleźli się w pułapce między jednym płonącym domem a drugim. Strażacy pomogli im uciec dalej. Gdy na miejsce przybyła policja, po wielu dzikich lokatorach nie było już śladu. Po godzinie, gdy pożar już dogasał, w zgliszczach strażacy znaleźli trzy zwęglone ciała.
Policja bada, co było przyczyną pożaru, i odmawia spekulacji na ten temat. Budynki były odcięte od prądu i wiadomo, że mieszkańcy ogrzewali się, czym popadło, rozpalając ogień w prowizorycznych piecykach. Za oświetlenie służyły świece. Ogień był gwałtowny. W akcji wzięło udział stu strażaków i kilkanaście wozów.
Liczba Polaków mieszkających we Francji w takich miejscach jak to w Bagnolet jest nieznana. Nie prowadzimy tego rodzaju statystyk - mówi konsul Horak. Ale niewykluczone, że po wstąpieniu do Unii Europejskiej, gdy łatwiej jest podróżować, takich Polaków jest więcej.
Konsulat śledzi natomiast liczbę wniosków o zasiłki socjalne składanych przez Polaków od czasu wejścia Polski do UE. Horak powiedział, że dotychczas złożyło je ok. 150 Polaków bez stałego miejsca zamieszkania we Francji, czyli bezdomnych.
Brak danych wynika m.in. stąd, że Polacy ci unikają przedstawicieli polskich władz, w tym konsulatu. Trudno się dziwić, zważywszy że przyjeżdżają do Francji na przykład po to, by uciec przed płaceniem alimentów w Polsce - mówi Horak.
Zdarza się też, że są to ludzie młodzi, którzy chcą przeżyć jakąś przygodę. We Francji czeka ich zderzenie z rzeczywistością, w której nie umieją się odnaleźć - dodaje konsul. Nierzadko popadają w alkoholizm i narkomanię.
Konsulat dowiaduje się o bezdomnych Polakach, kiedy wejdą w konflikt z prawem albo gdy francuskie władze poinformują o ich śmierci. Czasem identyfikacja następuje z wielomiesięcznym opóźnieniem.
Liczby bezdomnych z Polski nie znają również organizacje charytatywne, jak francuski Czerwony Krzyż czy Caritas Francja, bo, jak mówią, "pomagają wszystkim bez względu na narodowość".
Władze w Paryżu przystąpiły w ostatnich miesiącach do likwidacji wielu squatów, w tym największych, liczących po kilkuset mieszkańców. W okolicach Paryża jest wiele tego rodzaju miejsc. Część z nich prowadzi alternatywną działalność kulturalną. Większość to noclegownie dla bezdomnych, a przy okazji miejsce handlu narkotykami.
Straż pożarna poinformowała, że tego samego dnia półtorej godziny wcześniej w Bagnolet wybuchł pożar na obozowisku bułgarskich Cyganów. Gasiło go sześćdziesięciu strażaków. Nie było żadnych poszkodowanych. Policja nie łączy ze sobą tych dwóch pożarów.