Dwie twarze prezydenta Polski
Gdy prezydent Polski Lech Kaczyński mówi o Europie, często powstaje wrażenie, jakby wypowiadały się dwie różne osoby - napisał niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).
Dla uzasadnienia tej tezy warszawski korespondent gazety Konrad Schuller przypomniał wypowiedź prezydenta sprzed lutowej wizyty we Francji, kiedy to demonstrował on "chłodny dystans" wobec UE. Polacy - powiedział wtedy Kaczyński według FAZ - nie interesują się przyszłością UE, lecz tym, co stanie się z Polską.
Podczas wizyty w Paryżu Kaczyński sięgnął natomiast po słowa "dramatyczne i pełne patosu", mówiąc, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo, kraje UE i NATO powinny kierować się zasadą trzech muszkieterów: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Korespondent FAZ uważa, że rząd niemiecki stanie w środę, gdy Kaczyński rozpocznie wizytę w Berlinie, przed niełatwym zadaniem zorientowania się, jaką linię polityczną realizuje Polska.
Zdaniem FAZ kontrastujące ze sobą wypowiedzi można streścić w dwóch punktach: "Prezydent chce wiele (uzyskać) od Europy. Chce otwartych rynków dla swego kraju, a także domaga się bezpieczeństwa przed sąsiadem Rosją. Po drugie, Kaczyński chce przeszkodzić Europie w (realizacji) wielu projektów". Jako przykład dziennik wskazał na niechęć polskiej prawicy do unijnej konstytucji.
Obie tendencje - chcieć wiele i równocześnie wiele blokować - z punktu widzenia Warszawy nie wykluczają się wzajemnie. Wręcz przeciwnie - im bardziej Polska staje okoniem z jednej strony, tym więcej ma nadzieję wygrać po drugiej stronie, gdy dojdzie w końcu do kompromisów - uważa FAZ.
Omawiając polską propozycję zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego FAZ ocenił, że pomysł ten nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Korespondent wyjaśnił, że Francja jest mu przeciwna ze względu na obecność w tym projekcie "nielubianej" Ameryki, natomiast Niemcom nie podoba się "antyrosyjskie ostrze".
Zdaniem FAZ opór przeciwko polskiej propozycji spowodował, że "ludzie Kaczyńskiego" zaczęli ostatnio posługiwać się bardziej elastycznymi formułkami w sprawie "nielubianej" unijnej konstytucji. Prezydent nie mówi już, tak jak jego premier jeszcze na jesieni, że konstytucja zakończyła się fiaskiem. Zamiast tego preferuje ocenę, że jest "trochę przestarzała" i musi zostać zastąpiona nowym traktatem konstytucyjnym. W ocenie FAZ jest to gest pod adresem Niemców, gdyż pani kanclerz nadal zabiega o przyjęcie konstytucji. Korespondent uważa, że Polska zachowałaby najchętniej traktat z Nicei, który daje jej silną pozycję w głosowaniach. Dlatego bojowe zawołanie "Nicea lub śmierć" pozostaje "tajnym hasłem" władz w Warszawie - stwierdza w konkluzji autor analizy w FAZ.
Jacek Lepiarz