ŚwiatDwie rewolucje w Watykanie: ustąpienie Benedykta XVI i "efekt Franciszka"

Dwie rewolucje w Watykanie: ustąpienie Benedykta XVI i "efekt Franciszka"

Grom z jasnego dnia - tak zapowiedź abdykacji Benedykta XVI 11 lutego zeszłego roku podsumowali jego współpracownicy. Przed pierwszą rocznicą przypomina się zdjęcie - symbol tego historycznego dla Kościoła dnia: błyskawice nad kopułą bazyliki świętego Piotra.

Dwie rewolucje w Watykanie: ustąpienie Benedykta XVI i "efekt Franciszka"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | L''Osservatore Romano

10.02.2014 | aktual.: 10.02.2014 14:44

11 lutego 2013 roku był dniem świątecznym w Watykanie, jak każda rocznica podpisania Traktatów Laterańskich w 1929 roku. Jego dodatkowym podniosłym akcentem był zapowiedziany na przedpołudnie konsystorz z udziałem kilkudziesięciu kardynałów w sprawie kilku kanonizacji.

W tym uroczystym dniu, jak rok później opisał go dziennik "Corriere della Sera", Benedykt XVI poszedł rano do swego gabinetu, by przygotować się do burzy, którą wywołał. W rękach miał napisany ołówkiem dzień wcześniej, czyli 10 lutego, dokument obwieszczający jego rezygnację. Dopiero rankiem rękopis opuścił prywatny papieski apartament i był pospiesznie, w ogromnej dyskrecji, tłumaczony na osiem języków. Tłumacze złożyli przysięgę, że nie ujawnią treści. O pośpiechu świadczy to, że w łacińskim oryginale, który odczytał potem papież, znaleziono trzy błędy.

O istnieniu tej kartki wiedziało kilka osób: dziekan Kolegium Kardynalskiego kardynał Angelo Sodano, sekretarz stanu kard. Tarcisio Bertone, jego substytut arcybiskup Giovanni Becciu oraz osobisty sekretarz abp Georg Gaenswein.

Po godzinie 11 papież wszedł do Sali Konsystorza, a swe przemówienie rozpoczął od słów: "Najdrożsi bracia, wezwałem was na ten konsystorz nie tylko z powodu trzech kanonizacji, ale także, by ogłosić wam bardzo ważną decyzję dla życia Kościoła".

Słowa o rezygnacji z urzędu z powodu braku sił i wieku padły o godzinie 11.41. Nie wszyscy obecni zrozumieli wygłoszone po łacinie oświadczenie. Kardynał Gianfranco Ravasi ujawnił, że niektórzy pytali go: "Co papież powiedział?". Niemal wszyscy zamarli - opowiadają świadkowie tego wydarzenia.

Szoku i wstrząsu w hierarchii oraz wśród milionów wiernych na całym świecie, jakie wywołała ta zapowiedź, nie da się porównać z żadnym wydarzeniem w historii Kościoła ostatnich stuleci. Wystarczy przypomnieć, że do poprzedniej rezygnacji papieża, Grzegorza XII, doszło w 1415 roku.

Lecz zauważa się, że Benedykt XVI pod koniec pontyfikatu dawał dość wyraźnie do zrozumienia, że nie będzie długo papieżem. W październiku 2011 roku patriarcha Konstantynopola Bartłomiej zaproponował mu spotkanie w Jerozolimie w 2014 r., w 50.rocznicę wizyty Pawła VI. Prawie półtora roku przed swą abdykacją papież Ratzinger powiedział wtedy formalnemu przywódcy prawosławia: "Przyjedzie mój następca".

W poniedziałek, w przeddzień rocznicy historycznej deklaracji rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi przyznał, że osoby z bliskiego otoczenia papieża rozumiały, że nosi się z zamiarem ustąpienia.

Benedykt XVI zakończył formalnie posługę następcy świętego Piotra 28 lutego o godzinie 20. Wcześniej zapowiedział, że będzie żył "ukryty dla świata".

Drugim, wielkim zaskoczeniem dla wiernych było to, jak bardzo różni się od Benedykta XVI jego następca Franciszek, wybrany 13 marca. W ciągu niespełna roku nowy, pełen energii papież zjednał sobie tłumy zwolenników, także wśród niewierzących czy wręcz deklarujących się jako przeciwnicy Kościoła. "Rewolucja Franciszka" przynosi niespodzianki niemal każdego dnia.

Ale nie mija też dyskusja, dlaczego Joseph Ratzinger ustąpił. Niektórzy komentatorzy od początku nie dają wiary, że nakłonił go do tego wiek i postępująca utrata sił. Do rezygnacji papieża doszło bowiem, argumentują, w dramatycznym okresie historii Kościoła; tuż po skandalu znanym jako Vatileaks, czyli ujawnieniu tajnych dokumentów i listów z jego kancelarii. Materiały, wykradzione przez ówczesnego majordomusa Paolo Gabriele obrazują skalę napięć, konfliktów czy wręcz intryg wśród watykańskiej hierarchii oraz walkę o władzę. To, że miała ona miejsce w Kurii Rzymskiej przyznał teraz nowy sekretarz stanu arcybiskup Pietro Parolin. Nie brak opinii, że do tego gestu nakłoniła kruchego, znanego z delikatności Benedykta XVI atmosfera za Spiżową Bramą i cierpienia, jakie wywołały kłótnie dostojników.

W pierwszych miesiącach po abdykacji Benedykt XVI był w złej formie, co można było dostrzec, gdy kilka razy kamery pokazały go podczas spotkań z Franciszkiem. Emerytowany papież był słaby, z trudem się poruszał. To szok przejścia na emeryturę - tłumaczono.

Jest w dobrej formie, choć to sędziwy człowiek, rozkwitł - zapewnił obecnie jego były osobisty sekretarz, prefekt Domu Papieskiego Franciszka arcybiskup Georg Gaenswein.

- Żyje dyskretnie, ale nie jest odizolowany - powiedział w poniedziałek rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi. Emerytowany papież przyjmuje gości w swej rezydencji w Ogrodach Watykańskich, spotyka się z Franciszkiem, przyjmuje go na obiedzie i odwiedza go w Domu świętej Marty. Spaceruje, gra na pianinie, czyta gazety, ogląda wiadomości w telewizji i filmy.

Ksiądz Lombardi w wywiadzie dla Radia Watykańskiego podsumował, że "koabitacja" dwóch papieży za Spiżową Bramą nie powoduje żadnych problemów. Nie było zresztą takich obaw - podkreślił. - To duchowa solidarność - tak rzecznik określił tę wyjątkową sytuację.

- Benedykt XVI to dla mnie Wielki Starzec, mędrzec, powiedzmy również - święty - powiedział ks. Lombardi.

Najbardziej znany dysydent katolicki, teolog ks. Hans Kueng, niegdyś kolega uniwersytecki Josepha Ratzingera, a w latach jego pontyfikatu surowy jego krytyk ujawnił w poniedziałek w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" poruszający list, jaki od niego otrzymał w styczniu. Benedykt XVI napisał: "Jestem wdzięczny, że łączy mnie z papieżem Franciszkiem identyczność spojrzeń i serdeczna przyjaźń. Widzę dzisiaj, że moim jedynym i ostatnim zadaniem jest wspierać modlitwą jego pontyfikat".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)