Dwie partie zamiast zjednoczonej lewicy?
Z połączenia lewicy wcale nie musi powstać
jedna nowa partia. Być może wyłonią się dwie - socjalistyczna i
socjalliberalna - pisze "Gazeta Wyborcza".
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 05:59
W sobotę na Rozbrat spotkały się trzy platformy programowe Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tylko tyle zostało z 11 działających rok temu. Miały być forum dyskusji na tematy gospodarcze, międzynarodowe, wsi itp. Większość zniknęła.
- Widocznie zabrakło liderom platform wyobraźni, później pojawił się kryzys w SLD- mówi Marek Dyduch, były sekretarz Sojuszu i lider działającej wciąż platformy Prawo-Demokracja-Solidarność. Oprócz niej zostały Platforma Socjalistyczna Grzegorza Kurczuka i Ekologiczna Czesława Ślęzaka.
Razem z Ruchem Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka przedstawiły w sobotę 16 tez nowego programu SLD do wyborów samorządowych. Teraz mają być dyskutowane, a w czerwcu - przyjęte na kongresie jako program lewicy.
Co jest w tezach? Nawet Wojciech Olejniczak, szef SLD, w kuluarach mówił, że nic nowego. - To są rzeczy dla ludzi lewicy oczywiste- mówił. - Walka z biedą, zmniejszenie bezrobocia, rozwój budownictwa mieszkaniowego, zagwarantowanie bezpłatnej edukacji, obowiązkowe przedszkola dla dzieci wiejskich, równość praw mniejszości seksualnych. SLD opowiada się za podatkiem progresywnym, a w polityce zagranicznej domaga się większego otwarcia na Wschód i natychmiastowego wycofania naszych żołnierzy z Iraku.
Dla liderów SLD jedno jest pewne - partia musi zmienić wizerunek i stać się alternatywą dla IV RP. A jeśli nie? - To w następnych wyborach wygra PO i znów będziemy petentem.
Najbardziej Sojusz boli, że PiS przywłaszczył program socjalny należący do lewicy, a SLD jako opozycja nie potrafi być wyraźna. - W tygodniu jest pięć konferencji PiS, a my jesteśmy proszeni jedynie o skomentowanie tego, co oni powiedzieli- krytykował posłów Dyduch.
SLD nie ma wątpliwości, że musi dojść do połączenia partii lewicowych, także tych drobnych ugrupowań, które mogą lewicy uciułać 2% poparcia więcej. Czy jej liderem zostanie Aleksander Kwaśniewski, który wrócił właśnie z długiego wypoczynku w Szwajcarii? Olejniczak, który spotkał się z nim w piątek, powiedział: - Chce wspomóc lewicę w wyborach, ale w żaden sformalizowany sposób. Będzie obecny w dyskusji programowej, będziemy go zapraszać, ale teraz planuje aktywność na arenie międzynarodowej.
Marek Dyduch twierdzi, że prezydent co najmniej przez dwa lata nie będzie się angażował w polską politykę. - Po pierwsze, jeśliby teraz wrócił, byłby totalnie atakowany przez prawicę, przez komisję orlenowską. Byłby uwikłany w obronę swojego dobrego imienia, a nie liderowanie partii. A po drugie, nie wiadomo jeszcze, co się wykluje z jednoczącej się lewicy. Najpierw sama musi się pozbierać, a potem Kwaśniewski zadecyduje, czy chce stanąć na jej czele.
Były sekretarz przewiduje, że z połączenia partii lewicowych wcale nie musi urodzić się jedna partia. Mogą powstać dwie - socjalistyczna i socjalliberalna (bliższa PD). I na czele tej drugiej widziałby Aleksandra Kwaśniewskiego. (PAP)