Dwie eksplozje w Bagdadzie
Zamachowcy - samobójcy zdetonowali dwie bomby samochodowe w pobliżu posterunków policji w śródmieściu Bagdadu, zabijając 15 osób i raniąc prawie 30.
O świcie kamikadze w mikrobusie wyładowanym materiałami wybuchowymi wysadził się w powietrze przy posterunku kontrolnym w pobliżu hotelu Sadir. W chwilę po wybuchu słychać było strzelaninę. Według źródeł policyjnych, zginęło 12 osób, nie licząc zamachowca, a 18 zostało rannych, w większości iraccy ochroniarze, którzy strzegli budynku, oraz klienci pobliskich kawiarni i sklepów.
Ponad godzinę później drugi zamachowiec próbował wjechać z placu Ansur do silnie strzeżonej Zielonej Strefy, gdzie znajduje się siedziba rządu irackiego oraz ambasady USA i W. Brytanii. Gdy nie zatrzymał się do kontroli, komandosi strzegący wjazdu do strefy ostrzelali samochód i eksplodował on około 50 metrów od jednego z byłych pałaców Saddama Husajna, gdzie obecnie mieści się główna komenda policji irackiej.
Źródła w szpitalu Jarmuk podały, że sprzed Zielonej Strefy przywieziono trzech zabitych i sześciu rannych. Według policji, rannych jest dziesięciu.
Hotel Sadir, gdzie często zatrzymują się iraccy policjanci i szkolący ich instruktorzy zagraniczni, był już kilkakrotnie celem zamachów. W marcu eksplozja śmieciarki załadowanej materiałem wybuchowym zabiła tam cztery osoby i raniła 40 innych, w tym 30 Amerykanów.
Samochody-bomby prowadzone przez samobójców stały się najgroźniejszą bronią terrorystów i partyzantów w Iraku. W niedzielę eksplozja ciężarówki z 220 kilogramami materiału wybuchowego zabiła przed komisariatem policji w Bagdadzie co najmniej 39 osób.
Według agencji Reutera, w ciągu minionych 10 dni w ponad 20 zamachach z użyciem samochodów-pułapek zginęło w Bagdadzie i okręgu stołecznym przeszło 200 osób. Znaczna część tych ataków była wymierzona w iracką policję.