Dwa tygodnie orzechów i modlitwy
Pływające w wodzie orzechy kokosowe i nieustająca modlitwa - to dzięki tym dwóm rzeczom znaleziony w niedzielę na Oceanie Indyjskim
przez nowozelandzki statek Indonezyjczyk mógł przeżyć dwa tygodnie dryfowania po ataku tsunami 26 grudnia.
11.01.2005 | aktual.: 11.01.2005 08:52
21-letni Ari Afrizal, wcześniej pracujący na budowie w prowincji Aceh w Indonezji, przeżył dzięki kawałkowi drewna, którego się uczepił, po tym jak fale tsunami wyrzuciły go wraz z kolegami z pracy na otwarte morze.
Przez cały czas się modliłem. Mówiłem, że nie chcę umierać. Martwiłem się o moich starych rodziców i prosiłem o szansę opiekowania się nimi - powiedział. Na znak, że moje modlitwy zostały wysłuchane, po paru dniach podpłynęła do mnie połamana łódka - dodał.
Jeszcze później mężczyzna zobaczył dużą tratwę rybacką. Myśląc, że jest już uratowany, podpłynął do niej, jednak na jej pokładzie nikogo nie było. Znalazł tam kilka butelek słodkiej wody. Jednocześnie przez cały czas żywił się wyłowionymi z wody orzechami kokosowymi, które otwierał zębami.
Po dwóch tygodniach rozbitka wyłowiła załoga nowozelandzkiego statku "Al Jamana", po czym dowiozła go do malezyjskiego portu Kelang, niedaleko Kuala-Lumpur.
Jest to trzeci Indonezyjczyk uratowany na morzu i przewieziony do Malezji. Wcześniej malezyjski kuter rybacki uratował ciężarną kobietę, która przez pięć dni dryfowała na wyrwanej z korzeniami palmie. Inny Indonezyjczyk dryfował osiem dni na kłodzie drewna, zanim uratował go japoński frachtowiec.
W wyniku trzęsienia ziemi i fal tsunami w Azji Południowo- Wschodniej 26 grudnia zginęło ponad 156 tysięcy ludzi. W samej tylko prowincji Aceh na indonezyjskiej wyspie Sumatra śmierć poniosły 104 tysiące ludzi.