Dwa razy wręczał łapówkę, by telewizja mogła to nagrać
Sąd Rejonowy w Lublinie warunkowo umorzył sprawę lekarza Dariusza S., który przyjął od pacjenta 700 zł łapówki. Wręczenie pieniędzy zostało zarejestrowane ukrytą kamerą przez telewizję Polsat. Sąd uznał, że była to prowokacja, uczyniona po to, by móc lekarzowi wytoczyć sprawę karną. Przyjęcie łapówki sąd określił jako "przypadek mniejszej wagi". Jak wykazał proces, pieniądze były celowo wręczone, żeby telewizja mogła to nagrać. Pacjent wrócił i wręczył drugą łapówkę, ponieważ pierwsze nagranie okazało się niewyraźne.
13.08.2010 | aktual.: 13.08.2010 19:15
Sąd warunkowo umorzył postępowanie, ustalił okres próby na rok i nakazał lekarzowi zapłacenie 3 tys. zł na rzecz lubelskiego hospicjum dla dzieci.
Dariusz S., urolog w szpitalu klinicznym PSK-4 w Lublinie, został oskarżony o to, że w kwietniu 2005 r. przyjął od pacjenta podczas wypisywania go ze szpitala dwie łapówki w kwocie 500 zł i 200 zł.
Lekarz nie przyznał się do winy. Mówił, że cała sprawa jest prowokacją zorganizowaną przez osobę skonfliktowaną z nim na tle osobistym. Przyznał, że wziął pieniądze, ale traktował je jako zapłatę za leczenie tego pacjenta w prywatnym gabinecie.
Sędzia Aleksandra Machel-Dzik uzasadniając orzeczenie podkreśliła, że mimo prowokacji postępowanie lekarza było przypadkiem łapownictwa. Lekarz przyjął bowiem pieniądze w związku z pełnieniem funkcji publicznej, zrobił to w szpitalu, gdzie leczył pacjenta. W prywatnym gabinecie przyjmował go znacznie wcześniej. - Znamiona przestępstwa zostały spełnione - powiedziała sędzia.
Sąd umorzył warunkowo postępowanie, biorąc pod uwagę stosunkowo niewielką w tym wypadku społeczną szkodliwość czynu, jako że pacjent przyszedł do szpitala z polecenia innych osób, żeby wręczyć łapówkę i spowodować postępowanie karne wobec lekarza.
- Pacjent nie dawał pieniędzy dlatego że chciał zyskać życzliwość lekarza czy wpłynąć na jego działania związane z funkcją publiczną, miała miejsce prowokacja - podkreśliła sędzia Machel-Dzik.
Sprawę urologa sąd rejonowy rozpatrywał już po raz drugi. W lipcu 2008 r. Dariusz S. skazany został na karę 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 3 tys. zł grzywny. Wyrok ten w kwietniu ubiegłego roku uchylił lubelski sąd okręgowy i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Piątkowy wyrok nie jest prawomocny.