PolskaDwa lata po tragedii rusza proces ws. "Halemby"

Dwa lata po tragedii rusza proces ws. "Halemby"

W najbliższy piątek przed gliwickim sądem okręgowym ma się rozpocząć proces w sprawie katastrofy w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. Blisko dwa lata temu w wybuchu metanu i pyłu węglowego zginęło tam 23 górników. Była to największa tragedia w polskim górnictwie od prawie 30 lat.

10.11.2008 12:42

Do katastrofy doszło 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Z powodu zaniechania - na podstawie fałszywych odczytów - profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym, po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zamknęła śledztwo w tej sprawie w czerwcu tego roku. Aktem oskarżenia w głównym wątku objętych zostało 27 osób, dziewięć z nich wniosło o możliwość dobrowolnego poddania się karze.

Zarzuty dla byłego dyrektora "Halemby"

Najpoważniejsze zarzuty ciążą na głównym inżynierze wentylacji kopalni i kierowniku jej działu wentylacji Marku Z. oraz byłym dyrektorze "Halemby" Kazimierzu D. Obaj odpowiedzą m.in. za sprowadzenie katastrofy, która skutkowała śmiercią górników, za co grozi do 12 lat więzienia. Jak ustaliły prokuratura i nadzór górniczy, kierujący kopalnią przyzwalali w niej na łamanie przepisów i zasad sztuki górniczej.

Zarzuty stawiane pozostałym oskarżonym dotyczą m.in. narażenia górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienia przepisów bezpieczeństwa i fałszowania dokumentów. O te przestępstwa podejrzani są zarówno pracownicy "Halemby", jak i firmy Mard, która na zlecenie kopalni wykonywała prace pod ziemią.

Według prokuratury to pracownicy ds. wentylacji odpowiadają za to, że pył węglowy w kopalni nie był właściwie neutralizowany pyłem kamiennym, a w sytuacjach przekroczeń dopuszczalnych stężeń metanu nie wycofywano załogi. Na ich odpowiedzialność wskazywali w rozmowach z dziennikarzami górnicy jeszcze w czasie akcji ratowniczej.

Kazimierz D. jest najważniejszym w hierarchii górniczej oskarżonym w tej sprawie. Według śledczych w listopadzie 2006 r. dyrektor wiedział o przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu w kopalni, tolerował też brak profilaktyki w zakresie zwalczania zagrożenia wybuchem pyłu węglowego i zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Mimo to zlekceważył alarmujące dane i nie nakazał przerwania prac, skutkiem czego była śmierć górników.

Szefowi Mardu Marianowi D. prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia górników w okresie poprzedzającym tragedię, za co grozić mu do 8 lat więzienia.

Akt oskarżenia liczy ponad 200 stron. Ustalenia śledztwa wypełniły 40 tomów akt głównych oraz 40 tomów załączników. Prokuratura przesłuchała około 400 osób - śledczy chcą, by sąd podczas procesu przesłuchał 310 z nich, zeznania innych zostaną odczytane. Jednym z kluczowych dowodów są ustalenia komisji Wyższego Urzędu Górniczego, która wyjaśniała przyczyny katastrofy.

Wyroki, które już zapadły

W pobocznych wątkach sprawy zapadły już trzy wyroki. Pod koniec marca na dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę sąd w Rudzie Śląskiej skazał Ewę K. z firmy Góreks, oskarżoną o poświadczenie nieprawdy w dokumentach przy przetargu na prace likwidacyjne 1030 metrów pod ziemią. Kobieta już w czasie śledztwa przyznała się do winy i poprosiła o wymierzenie kary bez procesu.

W tym samym wątku, w osobnym procesie, odpowiadał szef Mardu Marian D. W lipcu rudzki sąd skazał go na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu i grzywnę.

W marcu katowicki sąd skazał na rok więzienia w zawieszeniu byłego nadsztygara z "Halemby" Franciszka S. za składanie fałszywych zeznań w śledztwie. Także on wniósł o wymierzenie mu kary bez procesu. Podobnie jak Marian D., Franciszek S. usłyszał też zarzuty w głównym wątku śledztwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)