Dwa dożywocia za trzy życia
To była najsurowsza kara wydana w poznańskim sądzie od czasów wieszania zabójców. Wczoraj Arkadiusz i Ernest Fojutowie zostali skazani na dożywocie za zamordowanie Grzegorza K. i jego dwóch córeczek. O warunkowe przedterminowe zwolnienie mogą wystąpić po 45 latach. Arkadiusz będzie miał wtedy 67 lat. Jego brat – 69.
18.10.2006 | aktual.: 18.10.2006 09:02
Czy wczorajszy wyrok to wystarczająca gwarancja, że bracia Fojutowie już nikomu nie zrobią krzywdy? Orzeczenie jest nieprawomocne. Mecenasi z urzędu zaskarżą wyrok. Wczoraj jednak nie mogli znaleźć żadnych argumentów na korzyść swoich klientów . Nie było żadnych okoliczności łagodzących. Niczego, co można by przeciwstawić śmierci Grzegorza i jego córeczek. Sabina miała dwa latka, Emilka - sześć.
Rekonstrukcja zbrodni
Była niedziela, 2 października 2005 r. W dwóch domach, sąsiadujących ze sobą we Franciszkowie, każdy spędzał ten dzień po swojemu. Grzegorz K. naprawiał piec centralnego ogrzewania i doglądał córeczek. Jego żona poszła przebierać ziemniaki. Arkadiusz i Ernest na zmianę jeździli do sklepu po piwo. Kiedy każdy z braci wysączył może z osiem puszek, zachciało im się gdzieś wyjechać. Chociażby do pobliskiego Złotowa... Kiedy kombinowali, żeby z pobliskiego pagórka rzucać kamieniami w samochody, na podwórze zajechał sąsiad - Grzegorz K. Postanowili, że jeżeli ktoś będzie w domu, będą musieli go zabić– mówił wczoraj sędzia Paweł Spaleniak. Arkadiusz Fojut wziął toporek. Ernest Fojut – nóż. Drzwi otworzyła im starsza córka Grzegorza K. Mimo tego nie odstąpili od zamiaru zabójstwa. Arkadiusz Fojut bez słowa rzucił się z siekierą na Grzegorza K. Gospodarz bronił się. Wtedy Ernest zaszedł go z tyłu, przytrzymał i dźgał nożem, aż go połamał. Arkadiusz walił siekierą. Biegli medycy doliczyli się 16 ran. Emilka
próbowała uciec. Ernest ją złapał. Potem wyjaśniał, że mówił dziewczynce, że jeżeli będzie cicho, nic jej się nie stanie. W tym czasie Arkadiusz w pokoju mordował dwuletnią Sabinę. Potem podszedł do brata i uderzył Emilkę siekierą w głowę. Gdy bracia plądrowali mieszkanie, dziewczynka podniosła się... Wtedy Arkadiusz kopnął Emilkę w buzię i leżącą dobił.
Nie ma innej kary
Nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia – mówił sędzia Spaleniak. Sąd nie mógł wymierzyć surowszej kary. Za każdą śmierć bracia z Franciszkowa dostali dożywocie i 10 lat bez praw publicznych. Wyrok łączny: kara dożywotniego pozbawienia wolności, z ograniczeniem ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie – nie wcześniej niż po 45 latach odsiadki. Sąd zobowiązał ich też do zapłaty niespełna 135 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia Katarzynie K. Życie tej kobiety legło w gruzach. Straciła najbliższych. Nie ma gdzie mieszkać. Nie jest zdolna do pracy, musi się leczyć – mówiła Agnieszka Świderska – Cieśla, adwokat reprezentujący żonę Grzegorza K. i matkę dziewczynek. Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny. Oskarżeni milczeli. Arkadiusz warknął tylko: – Spie...!, gdy fotoreporter „Gazety’’ skorzystał z zezwolenia sądu na fotografowanie braci.
Sprawiedliwy wyrok (Wiesława Stępień, Sołtys Franciszkowa)
Ten wyrok ucieszył nas. Mordercy otrzymali najwyższą karę, jaka w naszym kraju jest możliwa i myślę, że to im się należało. Jednocześnie ogłoszenie wyroku przyjęliśmy z ulgą. Od września, kiedy rozpoczął się proces w Poznaniu, sprawa znowu ożyła. Kiedy patrzymy na dom, w którym wydarzyła się tragedia zawsze przechodzi nas dreszcz. Nikt tam nie mieszka i wątpię, czy kiedykolwiek ktoś będzie chciał tam się wprowadzić. Matka i żona zamordowanych tam osób nie mieszka już w Franciszkowie; wyprowadziła się także rodzina zabójców.
Barbara Sadłowska, BOŻ