Dutroux oskarża policjantów o współudział w zbrodniach
Belgijski pedofil-morderca Marc Dutroux oświadczył w środę przed belgijskim sądem, że dwóch policjantów wzięło wraz z nim i jego wspólnikiem udział w porwaniu w 1995 roku An Marchal i Eefje Lambrecks, które rok później znaleziono martwe.
03.03.2004 | aktual.: 03.03.2004 13:38
Środa to dla Dutroux pierwsza okazja, żeby publicznie wytłumaczyć się z popełnionych zbrodni.
"Cała prawda" wg Dutroux
Zbrodniarz oświadczył, że jego współoskarżony wspólnik Michel Lelievre, on sam i jeden z policjantów zgwałcili jedną z nastoletnich dziewczyn. Nie pamiętał nazwisk policjantów. Zdecydowanie zaprzeczył, że zamordował dziewczyny, a ich śmierć nazwał "katastrofą".
Swoich wspólników, a zwłaszcza współoskarżonego Michela Nihoula, obciążył też odpowiedzialnością za porwanie w czerwcu 1995 roku dwóch ośmioletnich dziewczynek, Julie Lejeune i Melissy Russo. Je także rok później znaleziono martwe w jednym z domów Dutroux.
W czasie trwającego siedem i pół roku śledztwa do opinii publicznej docierały tylko fragmentaryczne przecieki czy jego oświadczenia, przekazywane od czasu do czasu mediom bezpośrednio lub poprzez zmieniających się adwokatów.
We wtorek główny obrońca Dutroux, Xavier Magnee, publicznie zaapelował do swego klienta, żeby powiedział "całą prawdę". Przyznał, że nie jest pewien, co zrobi Dutroux.
Wcześniej, w drugim dniu procesu odbywającego się w położonym na południu Belgii mieście Arlon, odczytano akt oskarżenia. Prokurator Michel Bourlet zarzucił Dutroux, że był szefem bandy, która porwała i więziła sześć dziewczynek oraz poddała je torturom, które spowodowały śmierć czterech z nich.
Kto jest odpowiedzialny?
Osobiście Dutroux odpowiada za śmierć dwóch dziewczyn i swego wspólnika Bernarda Weinsteina, za zgwałcenie 9 dziewczyn (w tym trzech Słowaczek), porwanie czterech pozostałych ofiar, kradzież dwóch samochodów z użyciem przemocy, handel narkotykami, za udział w organizacji przestępczej handlującej ludźmi, narkotykami, sfałszowanymi dokumentami i samochodami.
Szefem tej organizacji był, według oskarżyciela, 62-letni Michel Nihoul, którego oskarżono także o porwanie Laetitii Delhez, jednej z dwóch dziewczynek, które przeżyły i które będą świadkami w procesie. Ponadto Nihoul odpowiada za kierowanie handlem narkotykiem ecstasy.
Żonie Dutroux, 40-letniej Michelle Martin i 32-letniemu Michelowi Lelievre'owi oskarżyciel zarzucił, że należeli do tej samej bandy, która porywała, więziła i torturowała dziewczynki. Ponadto Martin odpowiada za gwałt na jednej ze Słowaczek.
Lelievre został także oskarżony o udział w organizacji kierowanej przez Nihoula, a osobiście odpowiada ponadto za porwanie czterech dziewczynek, więzienie ich i torturowanie prowadzące do śmierci dwóch z nich, a także za udział w handlu narkotykami.
Tylko obrońcy Nihoula postanowili obstawać przy niewinności swego klienta. Według adwokatów Nihoula, między nim a Dutroux nie było "żądnych związków przestępczych".
Adwokaci pozostałych oskarżonych nie zaprzeczają czynom, do których częściowo przyznali się ich klienci i którymi nawzajem się obciążają. Ale obrona wskazuje na luki w śledztwie i w akcie oskarżenia, usiłuje osłabić odpowiedzialność swoich klientów, przypomina o wszystkim, co świadczyłoby, że byli tylko narzędziem.
Sataniści i prominenci
Adwokaci Dutroux zarzucili prokuraturze, że odłożyła na bok wszelkie ślady mogące świadczyć o powiązaniach bandy z siatkami pedofilów czy nieistniejącą już sektą satanistów Abrasax. Są one przedmiotem oddzielnego "śledztwa-bis", które nie przyniosło do tej pory znaczących rezultatów.
Środowa prasa belgijska zwraca uwagę, że w ten sposób paradoksalnie obrona Dutroux zdaje się przejmować stanowisko rodziców niektórych ofiar (zwłaszcza dwóch najmłodszych dziewczynek, Julie i Melissy). Od dawna zarzucają oni prowadzącym śledztwo, że zlekceważyli wiele ważnych wątków, aby potwierdzić z góry postawioną tezę, że Dutroux i jego banda działali wyłącznie na własną rękę.
Magnee nawiązał do analizy włosów i śladów krwi pobranych w kryjówce-lochu w piwnicy, w której Dutroux przetrzymywał swoje ofiary. Badania DNA wykazały, że przebywały tam również "osoby trzecie" - nie tylko ofiary i ich zidentyfikowani oprawcy.
Obrońca Dutroux zażądał też przesłuchania Reginy Louf, jednego z początkowo anonimowych świadków, którzy zgłosili się na policję po aresztowaniu Dutroux, żeby zeznać, że w dzieciństwie uczestniczyli w orgiach organizowanych z udziałem prominentów. Ci "świadkowie X" zostali uznani za niezrównoważonych psychicznie.