Duchowny przeszkolił 700 księży ws. pedofilii. Jak reagują? "Ja w to nie wierzę!”

"Ja w to nie wierzę!", "Dlaczego dopiero teraz ktoś sobie o tym przypomina?", "To atak na Kościół" – tak reaguje część księży na szkoleniach, jakie hierarchowie kościelni organizują na temat tego, jakie podjąć działania, gdy ofiara zgłasza, że była molestowana przez duchownego.

Duchowny przeszkolił 700 księży ws. pedofilii. Jak reagują? "Ja w to nie wierzę!”
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Magda Mieśnik

Ks. Łukasz Płaszewski jest delegatem ds. ochrony dzieci i młodzieży Archidiecezji Katowickiej. Przyjmuje zgłoszenia od ofiar księży. Przeszkolił już 700 duchownych z tego, jakie kroki podjąć, gdy dostają informację o tym, że ksiądz mógł molestować dziecko. Kilka dni temu obejrzał film Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu".

- Chciałbym mu podziękować za ten film. Za to, że przede wszystkim pokazał to, jak czują się, jak reagują i co przeżywają ofiary. To trudne dla zrozumienia i przekazania dla osób, które nie mają do czynienia z osobami, które doświadczyły przemocy seksualnej. Film pokazuje traumę i ból, które towarzyszą skrzywdzonym osobom. Ciężko przekazać te doświadczenia, ból, traumę w czasie szkoleń czy rozmów, jakie prowadziłem z duchownymi – mówi Wirtualnej Polsce ks. Łukasz Płaszewski.

Jedna ofiara to i tak za dużo

Szkolenia dla księży dotyczyły obowiązków wynikających z art. 240 Kk. Chodzi o konieczność reagowania w sytuacji posiadania wiedzy o nadużyciach seksualnych. - Zależało mi na tym, by każdy kapłan miał świadomość, że spoczywa na nim obowiązek prawny w tej sprawie. Poruszałem też kwestię doświadczeń ofiar. Mówiłem wprost, że gdyby to była tylko jedna ofiara, to o jedną ofiarę za dużo, że to osoby (nie przypadki), które mają swoją godność, wrażliwość, że rana zadana przez człowieka Kościoła została zadana człowiekowi i zarazem Kościołowi – mówi ks. Płaszewski.

Duchowny zwraca uwagę, że większość kapłanów, którzy uczestniczyli w szkoleniach, zrozumiała, jak poważne konsekwencje w psychice dziecka niosą za sobą traumy zadane poprzez nadużycia seksualne. Nie wszyscy jednak tak reagowali. - W niektórych rozmowach, choć stanowiły one sporą mniejszość, pojawiły się głosy: "Ja w to nie wierzę!", "Dlaczego dopiero teraz ktoś sobie o tym przypomina?", "To atak na Kościół". Na pewno warto zobowiązać duchownych, by zapoznali się z filmem Tomasza Sekielskiego. Bardzo bym się z tego cieszył. Tylko osoby skrzywdzone tak naprawdę swoim krzykiem są w stanie przekazać gwałtowne emocje żalu, buntu, gniewu, poniżenia, gdzie trauma jest nieraz z dnia na dzień coraz głębsza. I to pokazał właśnie ten film – przyznaje ks. Płaszewski.

Dwie sprawy

Na terenie Archidiecezji Katowickiej toczą się obecnie dwie sprawy dotyczące przemocy seksualnej wobec nieletnich, które zostały skierowane do prokuratury. - Ostatnie zgłoszenie było we wrześniu 2018 roku i w ciągu 48 godzin sprawa została zgłoszona do organów ścigania. Jest w toku. Czekamy na wyniki postępowania prokuratorskiego – mówi ks. Płaszewski. Dodaje, że po premierze filmu Tomasza Sekielskiego nie zgłosił się żaden nowy pokrzywdzony.

- W filmie Tomasza Sekielskiego pojawia się wskazanie, że w niektórych diecezjach sprawy przemocy seksualnej wobec dzieci są źle rozwiązane. Cieszę się i dziękuję, że Arcybiskup katowicki za każdym razem powtarza, że gdyby pojawiło się zgłoszenie i miało znamiona wiarygodności, to: "zero tolerancji, nic na skróty, wszystko rozwiązać tak jak nakazuje prawo. Każdą osobę pokrzywdzoną otaczamy opieką" - mówi ks. Płaszewski.

I dodaje: - Dlatego nie możemy dopuścić do tego, by pokrzywdzony zmagał się całe życie z konsekwencjami strasznej traumy, a jakiś bandyta (bo jak takiego człowieka nazwać) będzie stał po drugiej stronie ołtarza i nie dość, że będzie bezkarny, to jeszcze będzie mówił o miłości Pana Boga. Ci, którzy wykorzystali niewinność dziecka, muszą się liczyć z surowymi konsekwencjami. W Kościele nie może być miejsca dla tych, którzy są przestępcami w sutannach.

Apel do ofiar

Delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży apeluje do wszystkich pokrzywdzonych przez księży. - Zdaję sobie sprawę, że takie osoby muszą w sobie znaleźć siłę, by o tym poinformować. Jeżeli jakaś pokrzywdzona osoba z Archidiecezji Katowickiej to czyta, to proszę o kontakt ze mną. Jeśli są osoby, które znają kogoś skrzywdzonego, bardzo proszę, by zmotywowały go do złożenia zawiadomienia. Obiecuję, że każda sprawa zostanie dokładnie zbadana. Jeżeli trzeba, to musimy odważnie zmierzyć się z tymi kwestiami – mówi duchowny.

Przytacza cytat: "Kościół musi być jak rzeka, która nie boi się zabrudzić, płynąc przez swoje miasto". - Gdyby się pani zapytała, czy boję się tego, to powiedziałbym: bardzo. Bo po pierwsze, nie wiem, co będzie, ale najbardziej boję się spotkania i popatrzenia skrzywdzonej osobie w oczy. I wiem, że samo słowo "przepraszam" nie zagoi tej rany. Dlatego jeszcze raz powtarzam, za arcybiskupem katowickim: zasada jest taka, że jeżeli przychodzi jakakolwiek informacja, to ze strony kościelnej jest natychmiastowa reakcja – podkreśla ks. Płaszewski.

W filmie Tomasza Sekielskiego na początku osoba skrzywdzona składa przed duchownymi przysięgę, że nikomu nie powtórzy tego, co zaraz powie na temat krzywdy, jakiej doznała. - Chcę podkreślić, że jest ona składana dopiero w czasie procesu kanonicznego, a nie w trakcie składania zawiadomienia u delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży. W Wytycznych KEP nie ma informacji o składaniu jakiejkolwiek przysięgi podczas składania zawiadomienia. W Motu Prioprio Papieża Franciszka Vos estis lux mundi, który zacznie obowiązywać 1 czerwca w całym Kościele, jest jasno napisane, że: Osobie składającej zawiadomienie nie można narzucać żadnego obowiązku milczenia w stosunku do treści tegoż zawiadomienia – mówi ks. Płaszewski.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (483)