Duch przetrwa, czyli o referendum
W ubiegłym tygodniu rozpoczęła się na dobre kampania, zarówno za, jak i przeciw naszemu wstąpieniu do Unii. Najważniejsze argumenty przeciwników naszego akcesu, to obawa przed zatraceniem tożsamości narodowej, oraz groźba laicyzacji państwa. Oczywiście jest wiele innych, szczególnie tych o podłożu ekonomicznym. Ale wejście do UE, to przede wszystkim realizacja wielkiej idei, której doniosłości „małe” sprawy ekonomi nie powinny przysłaniać.
28.04.2003 | aktual.: 30.04.2003 10:25
Podobnie jak procesy gnilne zachodzących pośród naszych elit politycznych. Ideę zjednoczenia, którą wcześniej próbowali zrealizować Napoleon i Hitler, przemocą i dyktatem, my może zrealizować pokojowo, oddając głos na w czerwcowym referendum.
Ernest Ronan - brytyjski myśliciel - napisał już w roku 1882, że „żadne państwo i żaden naród nie jest wieczne (...)" Wcześniej, czy później wszystko zostanie zastąpione czymś innym - "być może jakąś europejska federacją”. Czy to jest scenariusz dla Polski po wejściu do Unii?
III Rzeczpospolita ma 14 lat, Republika Federalna Niemiec 54, V Republika Francuska 44. „Duch narodów” tych państw ma lat ponad 1000.
Naród. Cóż to oznacza? Myślę, że najlepiej zacytować tu wspomnianego już E. Ronana - podstawowe cechy [narodu] należą do sfery duchowej. „Naród to duch - duchowe principium". A ducha nie jest łatwo zniszczyć. Co więcej demokracja - fundament UE - daje wolność wyboru.
Przeciwnicy Unii, wydają się traktować naród z lekceważeniem, w sposób protekcjonalny i pogardliwy. niedoceniając siły wspomnianego ducha. Wydają się postrzegać nas, jako naród o bardzo niskiej świadomości i dojrzałości politycznej Swoją drogą ciekawe, bo to oni głoszą najbardziej populistyczne hasła.. A jeżeli mają rację, i tacy właśnie jesteśmy, to czy warto wylewać łzy po takim narodzie... Narodzie o tak płytkim poczuciu swego bogatego dziedzictwa i spuścizny, które można wymazać z jego pamięci anglojęzycznymi neonami, solonym masłem z Holandii, niemieckimi bankami, czy zatrudnianiem u obcokrajowców... Polacy, podobnie jak Polski Kościół, przeżyli w swej historii trudniejsze momenty, takie gdzie wprost próbowano odebrać im tożsamość, gdy trudno było znaleźć na mapie państwo polskie.
Ale naród jakoś przetrwał i Kościół też. By unicestwić tożsamość narodową, musiała by nastąpić całkowita eksterminacja Polaków. Swoisty „Endlosung” kwestii polskiej, a nie przypominam sobie takiego punktu w traktacie akcesyjnym.
Jeśli zaś chodzi o laicyzacją państwa i życia. Przecież to sprawa wartości, wiary. To znów zależy tylko i wyłącznie od nas. Naszych wewnętrznych wyborów. Oczywiście, wolność to niezwykły sprawdzian wiary. Demokracja, która jest emanacją wolności politycznej, przeniesieniem jej idei do codziennego życia, jak powiedział Ksiądz Tischner: „(...) niszczy sacrum, a przez gruntowną debatę obnaża pogaństwo i je niszczy. To nie szkodzi wierze. To umacnia „sanctum”. Umacnia samą wiarę.
Poza tym Unia Europejska, to nie struktura obowiązkowa. Na plakatach LPR, obok wyciągniętej ręki w barwach UE jest obok druga, o barwach ZSRR. UE to nie Układ Warszawski, czy blok komunistyczny. Można się z niego wypisać. Przeciwnicy będą twierdzić, że to nie takie proste. Może i nie, ale i nie niemożliwe. I gdybyśmy mieli wystąpić z „unijnego klubu”, nie sądzę by w związku z tym czołgi z Czech, Litwy czy Niemiec, zajęły polskie miasta.
Konkludując. To, czy duch Mickiewicza, Chopina, wiktorii wiedeńskiej, 3 maja będzie żywy, i to czy bigos i kaszanka znikną, bądź nie z naszych stołów, zależy praktycznie tylko i wyłącznie od nas.
Rafał Machowiak