"Drzewiecki przebywa w domu pod opieką żony"
Wbrew wcześniejszym informacjom były minister sportu Mirosław Drzewiecki, jeden z bohaterów tzw. "afery hazardowej", nie miał zawału i nie przebywa w szpitalu. - Drzewiecki źle się poczuł i trafił do szpitala. Jednak obecnie jest już w domu, pod opieką żony. Jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział Wirtualnej Polsce poseł PO Andrzej Biernat.
Mirosław Drzewiecki trafił do szpitala na Florydzie; leży na oddziale intensywnej terapii. Jego stan jest poważny - informowało rano RMF FM. Jak się jednak okazało, był to fałszywy alarm.
Andrzej Biernat powiedział Wirtualnej Polsce, że informacje o zawale Drzewieckiego są nieprawdziwe. - To były mocno przesadzone informacje. Pan minister miał słabszy dzień, poczuł się źle i na krótko poszedł do szpitala w Miami na badania. Obecnie jest już w domu pod opieką żony. Czuje się dobrze - tłumaczył.
Tym samym polityk zdementował swoje wcześniejsze doniesienia, że były minister sportu przeszedł rozległy zawał i jego stan jest ciężki. Andrzej Biernat tłumaczył, że doszły do niego nieprawdziwe informacje.
Również Biuro Poselskie Mirosława Drzewieckiego po rozmowie z jego żoną "nie potwierdza informacji podawanych przez media dotyczących jego zdrowia". "Pan Mirosław Drzewiecki nie przebywa w szpitalu i czuje się dobrze" - podkreślono w komunikacie Biura.
Drzewiecki podał się do dymisji w związku z nieprawidłowościami w pracach nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Według "Rzeczpospolitej" Drzewiecki i Zbigniew Chlebowski (który stracił funkcję szefa klubu PO i stanowisko szefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych) mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
Zdaniem przyjaciół b. ministra, od czasu dymisji był on w złym stanie psychicznym. W USA miał odpoczywać do momentu wezwania na ewentualne przesłuchanie w sprawie "afery hazardowej".
Drzewiecki pojechał do USA po pogrzebie matki, która zmarła w dniu, w którym podał się do dymisji. Przyczyną śmierci Marii Drzewieckiej był zawał serca.